Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Mówisz: Monika Smętek, czytasz: kocham Karsznice

Mówisz: Monika Smętek, czytasz: kocham Karsznice

minika3To już druga odsłona na naszym portalu, prezentująca "aktywne babki 50 plus ze Zduńskiej Woli", które podążają za swoimi marzeniami. I je spełniają. Pierwsza była debiutująca poetka Bogusia Majkowska ( więcej na: --> http://siewie.tv/artykuly/aktualnosci/13091-qwierszeq-z-szuflady-sklepowej-debiut-literacki-bogusi-majkowskiej), która 8 marca odebrała z drukarni swój pierwszy tomik wierszy. A ten nawet ma już wsparcie od znanego literata, utytułowanego poety Tadeusza Zawadowskiego, z którym spotkała się na zabiegach rehabilitacji, w co samej autorce na początku kariery poetyckiej - jak pisze na swoim profilu skromnie - trudno uwierzyć! Teraz czas na Monikę Smętek! Rodowitą karszniczankę!

 

Baba z jajami! Baba nie znosząca słów: nie da się! Aktywna w mediach społecznościowych! Kilka razy dziennie można na jej profilu zobaczyć jakiś wpis. Czasem sentymentalny, rodzinny, ale często też zawodowy. Związany ze sklepem w Karsznicach, nad którym czuwa. Ale też są ostre wpisy, w których wytyka i prezydentowi miasta Zduńska Wola, i radnym zaniechania, które spowalniają rozwój jej rodzinnych Karsznic. A te kocha nade wszystko. A te posty spotykają się z dziesiątkami komentarzy. Oczywiście jej przychylnymi! Wpisy napędzają ją też do działania, aby karsznicka brać mogła też żyć godnie. Mając do dyspozycji dobre drogi przy domach, dostęp do szeroko rozumianej kultury i dostęp do - jak mówi - wielkiego świata. Bo wciąż nie może się pogodzić, że większość wydarzeń i inicjatyw gospodarczych kręci się w mieście tylko wokół centrum Zduńskiej Woli. A Karsznice wciąż są tak zwaną niszą. Ona też dzień po dniu, na miarę możliwości wspiera akcje charytatywne. Bo jak mówi: dobro wraca (https://www.facebook.com/monika.smetek.79 )!
Z niejednego pieca zawodowego już chleb jadła! Pracowała dla wielu znanych z kraju firm jak Zwoltex czy Syntex, związanych produkcją ręczników i produkcją pościeli. Obecnie jest - jak sama przyznaje - "weteranką", nie chce używać słowa "seniorką", bo wciąż czuje się młodo, w dziale handlowym firmy Detexpol. Ale nadal ma nowe pomysły na karsznickie życie wokół siebie. Kiedy przed ponad dwoma laty w jej głowie zaświtała myśl, aby w Karsznicach (dzielnica kolejarska Zduńskiej Woli - przyp. siewie.tv ) otworzyć sklep spożywczy, ale taki "pełną gębą", dosłownie ze wszystkim, czego jeszcze Karsznice nie widziały, nawet jej rodzina i znajomi byli z lekka sceptyczni.
- Bo przecież w centrum Zduńskiej Woli jest mnóstwo marketów!
- Jak Ty się przebijesz ze swoją ofertą w Karsznicach? - pytali.
- Przecież Cię zeżrą, połkną jak płotkę swoimi ofertami bonusowymi!
- Nie dasz rady! - wątpili. Ona nie wątpiła. I na swój sposób uważa, że się przebiła przez gazetki supermarketów z promocjami, które niemal. każdego dnia trafiają do skrzynek pocztowych karszniczan. Bo klientów w osiedlowym mini-markecie nie brakuje, a i biznes wciąż się rozkręca. Po parunastu miesiącach docenili jej wysiłki.
Ona - jak mówią o niej znajomi - baba "z ikrą" wierzyła w swój plan. Sklep na przekór niewiernym otworzyła przy ulicy Spółdzielczej w nowo wybudowanym obiekcie. I teraz po dwóch latach, a okrągła rocznica wypada 15 kwietnia może śmiało powiedzieć:
- Nie poddałam się od samego startu. Początki były trudne. Ale nawet teraz w czasie pandemii nie jest źle. Stawiając na lokalne produkty, świeże warzywa, świeże wędliny, domowe, własne wypieki i mamy klientów nie tylko z Karsznic. Także z całej Zduńskiej Woli i okolic. W dwudziestym pierwszym wieku, pracując w korporacjach z dużo, dużo młodszymi kolegami, nauczyłam się, że social media to taka furtka do sukcesu. I teraz z tego skrzętnie korzystam - mówi Monika Smętek, rodowita karszniczanka.
Decydując się na ten, zdaniem innych, nie do końca pewny biznes, chciała, aby i jej "karszniccy ziomale" mieli w końcu dostęp do produktów lokalnych, ale także tych z tak zwanej górnej półki. Dobrych dla seniorów, ale i dla dzieci. W ubiegłym roku na życzenie m.in. wnuków, uruchomiła też dla klientów w mini - delikatesach lodziarnię. Bo sama jest szczęśliwą od 35 lat lat mężatką, mamą dwojga dzieci i ... mimo zaledwie 54 lat babcią trójki wnucząt. Sama mówi o sobie, że jest prawie "kobietą spełnioną", choć jeszcze wiele rzeczy chciałby jeszcze zrobić w swoim życiu.
- Chcę podróżować, pokazywać świat swoim wnukom - teraz planujemy z najstarszym Antosiem podróż do Meksyku, albo w Bieszczady, a może na Mazury. Choć Antek chce byśmy pojechali do…..Prus - śmieje się. Choć jak dodaje wnuczek pewnie nie wie, że Prusy to tak niekoniecznie chwalebny kawałek historii . Ale panów ma mnóstwo.
- Napiszę też książkę o… sobie i o karsznickim osiedlu - zdradza plany.
- A co bym chciała dla Karsznic teraz? Oj, wiele mi się marzy. Po wyremontowaniu ulic w tym mojej Spółdzielczej, marzy mi się posadzenie tutaj mnóstwa kwiatów. Na każdym możliwym klombie. Doprowadzeniu gazu do naszego osiedla, likwidacja kopciuchów.... To mam takie nieco szalone marzenie, by dzielnica ta stała wzorem krakowskiego Kazimierza np. dzielnicą kulinarną. By, do Karsznic przyjeżdżało się na pyszne jedzenie. By było kilkanaście knajpek, małych, klimatycznych. By latem ludzie siedzieli przy ulicach, pośród kolorowych lampionów, próbowali pyszności, delektowali się dobrą kawą, sokiem, lodami… By życie towarzyskie znów tu tętniło jak kiedyś. A wieczorami słychać było muzykę, śpiew, a uśmiechnięci ludzi tańczyli wzorem sieradzan na Przystani. Żeby to była taka klubowa dzielnica. Wówczas może sama otworzyłabym, albo jeszcze otworzę własną cukiernię? A jeśli nie dzielnica kulinarna, czy klubowa, to może znowu sportowa? Może kiedyś u nas powstanie basen? A jeszcze lepiej aquapark? Albo chociaż park rozrywki? Źle mi, gdy słyszę, że Karsznice to martwa dzielnica, że młodzi mieszkańcy stąd uciekają, że nic się nie dzieje. Ten marazm mnie momentami przeraża, ale wierzę, że w końcu to się zmieni. Może na podwalinach Karsznic, na różnorodności mieszkańców, ich w pewnym sensie, różnokulturowości coś się jednak tu za parę lat urodzi ? Tu mieszka mnóstwo fantastycznych ludzi, wykształconych, mądrych, którzy z uwagi na „taniość” naszej dzielnicy tu się właśnie osiedlają. Ale muszą mieć też do czego wracać. Fajnie, by ta specyficzna dzielnica żyła nie tylko wspomnieniami, historią, która jest niewątpliwie bardzo istotna, ale i przyszłością, dynamizmem, nowoczesną infrastrukturą. Jak mnie wkurza, że mieszkania będą tylko budowane w centrum Zduńskiej Woli! Przecież na świecie wychodzi się z centrum miast, buduje cudne osiedla na obrzeżach i tym sposobem miasta się rozrastają, aktywizuje się nowe tereny. U nas, jak zauważyłam, niedługo władze miasta będą budowały budynki na budynkach! Byle w ścisłym centrum! A o Karsznicach nikt z urzędników, radnych nie wspomina - z żalem stwierdza pani Monika.
- Jezu, ile ja mam pomysłów, jakby dawali za pomysły nagrody, to miałabym Oskara. A wszystkie duże rzeczy biorą się w końcu z marzeń - dodaje. Nawet ostatnio wzięła udział w odważnej sesji fotograficznej "Portret kobiecy" . Po co ?
- Bo z każdym rokiem więcej mi się chce, bo każdy rok to dla mnie nowe szczęście, nowe wyzwanie, nowy człowiek w rodzinie, bo lubię siebie, lubię ludzi - podkreśla. Skąd bierze pomysły?
- Na zakupy i producentów? No skąd? Głównie smakuję, próbuję, słucham klientów i dostawców. Ostatnio u synowej jadłam sery. Wcześniej mi nie znane. Zakochałam się najpierw i w ich smaku, a potem w młodych producentkach, które je wytwarzają. Ważny dla mnie, przy wyborze jest nade wszystko CZŁOWIEK.. Z zasady nie kupuję nic u smutasów, marudów, malkontentów. Staram się wspomagać takich dostawców, którzy są zwyczajnie fajni. Na przykład ziemniaki przywozi mi rolnik - tata siedmiorga dzieciaków. Mówi mądrze o swoim życiu, dzieciach, troskach, radościach. Mam też szalenie mądrą załogę. Moje dziewczyny wciąż narzucają mi tempo, wskazują jakie sprowadzać nowe produkty, o które dopytują klienci. Co jeszcze? W hołdzie moim teściom, na działce których zbudowaliśmy z mężem swoje miejsce podtrzymuję tradycje kulinarne z …Podlasia. Od czasu do czasu przygotowuję do sprzedaży podlaską babkę ziemniaczaną, własnoręcznie wyrabiam też, w każdą niedzielę, ciasta drożdżowe, smażę pączki- mówi kobieta pracująca. Ale ma jeszcze inne plany...
- Marzy mi się taki „Nowy Ład dla Karsznic”. Twardo rozpisany na nuty, uchwały wręcz zatwierdzony przez radnych i rozliczany od wyborów do wyborów. Dość mam przyjeżdżania do nas przed wyborami różnych kandydatów i opowiadania nam bajek. Albo podpisują się pod nim, albo niech się starają o głosy gdzie indziej. Bo na wielu już się niestety Karsznice zawiodły - dodaje.
- Boże, ile ja mam pomysłów,! Jakby dawali za pomysły, za marzenia nagrody, to miałabym Oskara. Może Nobla .Ot, i tyle.... Ale za marzenia nagród się nie dają. Byle tylko się ziściły...

KaMi S

nika

moniamezem3

moniamzem

onika2

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u