Podejrzany o fałszywe alarmy bombowe m.in. w Zduńskiej Woli, Łasku i Sieradzu zostanie w areszcie
41-latek podejrzany o fałszywe alarmy bombowe w 43(!) instytucjach w Łódzkiem, a być może nawet w kilkuset w całej Polsce, pozostanie w areszcie. Tak zdecydował łódzki sąd okręgowy, który nie uwzględnił zażalenia obrony na areszt. Do sprawy dołączono już 50 postępowań z całej Polski. Alarmy otrzymały najróżniejsze instytucje. M.in. w lipcu urzędy skarbowe w Sieradzu, Łasku i Zduńskiej Woli, ZUS oraz w sierpniu zduńskowolska siedziba Eurocash.
Mieszkaniec woj. lubelskiego usłyszał już - jak podaje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy PO w Łodzi - zarzuty związane z rozesłaniem wiadomości o rzekomym podłożeniu ładunków wybuchowych do 43 instytucji w Łódzkiem. Ustalono jednak, że informacje o tej samej treści rozesłano jeszcze do 634!!! instytucji użyteczności publicznej w całej Polsce. Do śledztwa prowadzonego przez łódzką prokuraturę dołączono już w sumie ok. 50 postępowań z innych regionów Polski. Po ich przeanalizowaniu prokuratura zdecyduje o ewentualnym uzupełnieniu zarzutów dla podejrzanego. Mężczyźnie grozi kara do ośmiu lat więzienia - powiedział w czwartek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej.
22 lipca do wielu instytucji na terenie regionu łódzkiego, w tym w Łodzi, Zgierzu, Rawie Mazowieckiej, Brzezinach, Łasku, Łowiczu, Radomsku czy Kutnie dotarły maile z informacjami o podłożeniu ładunków wybuchowych i ich planowanej detonacji. Odbiorcami wiadomości były m.in. urzędy administracji rządowej, samorządowej, urzędy skarbowe czy prokuratury. W związku z alarmami ewakuowano pracowników z blisko 60 budynków. Po sprawdzeniu okazało się, że były one fałszywe - nigdzie nie znaleziono ładunków wybuchowych. Kilka dni później zatrzymano 41-letniego mieszkańca jednej z miejscowości w województwie lubelskim - rolnika, który od kilku lat pracuje jako kierowca. Mężczyzna wpadł w okolicach Poznania, gdy służbowym autem jechał do Francji - relacjonuje Kopania. Nie wiadomo, czy sierpniowy alarm z zduńskowolskiej siedzibie Eurocash był jego dziełem, czy tez miał naśladowcę.
W jego mieszkaniu i miejscu pracy znaleziono nośniki pamięci, sprzęt komputerowy oraz telefony komórkowe. Te ostatnie prawdopodobnie służyły do rozesłania wiadomości o rzekomym podłożeniu ładunków wybuchowych. Podczas przesłuchania mężczyzna nie przyznał się do zarzutów. Potwierdził jedynie, że w przeddzień kontaktował się telefonicznie z wieloma jednostkami policji na terenie całej Polski. Jak powiedział Krzysztof Kopania, prokuratura otrzymała już pierwszą ekspertyzę informatyczną, ale chce pozyskać kolejne. Planowane są także przesłuchania świadków, a podejrzany prawdopodobnie poddany zostanie badaniom sądowo-psychiatrycznym.
Przypomnijmy, że miesiąc temu w zapobieżenie ewentualnym wybuchom zaangażowanych było tylko w naszym regionie ponad 200 policjantów i tyluż strażaków.
ED