Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności - Każdy ma prawo do prywatności. Wolę żeby rozpoznawano moje książki niż moją osobę - wyznała podczas spotkania w Zduńskiej Woli, Beata Andrzejczuk, autorka powieści dla nastolatek

- Każdy ma prawo do prywatności. Wolę żeby rozpoznawano moje książki niż moją osobę - wyznała podczas spotkania w Zduńskiej Woli, Beata Andrzejczuk, autorka powieści dla nastolatek

DSCN8933To - jak powiedziała siewie.tv Beata Andrzejczuk, pisarka, autorka bestsellerowych powieści dla nastolatek z serii "Pamiętnik Nastolatki" -było wyjątkowe spotkanie. Sama przez moment poczuła się jak dziewczyny, nastolatki, bohaterki jej książek. Odwiedziła po latach miasto, w którym spędziła dzieciństwo i lata nastoletniego buntu. A samo spotkanie odbyło się w murach dawnej szkoły. Kiedyś "dziewiątki", obecnie Zespołu Szkół nr 1 z oddziałami integracyjnymi w Zduńskiej Woli.

 

Spotkanie z młodymi czytelnikami było okazją do wspomnień i szczerych wyznań. - Szkoła wygląda niby jak przed laty, ale tylko na pierwszy rzut oka. Macie świetne wyposażenie. Nie to, co kiedyś. Choć dobrze się czułam w tych murach. Doskonale pamiętam wielu nauczycieli: panią Gołąbek, panią Jadzię Królikowską. Ta ostatnia uczyła nas biologii. Zawsze można było poprawić ocenę z tego przedmiotu, wystarczyło przynieść do szkoły jakiś kwiatek w doniczce. Ale uczyć się trzeba było. Ja niestety przedmiotu nie cierpiałam jednego przedmiotu. To była matematyka. Bałam się matmy i dentysty, który miał gabinet na parterze. Ale jak już miałam wybierać, matma albo dentysta, wolałam iść do dentysty. Nauczyciele się dziwili mojej niechęci do tego przedmiotu, bo mój tata uczył matematyki w liceum. Ale i on też nie zdołał mnie przekonać do wzorów, ułamków... Do dziś mam wsparcie w obliczeniach w kalkulatorze - wyznała pisarka. Mile wspominała także zajęcia praktyczno-techniczne z lat 70. - Dziewczyny uczyły się szydełkowania, robienia na drutach. Szykowałyśmy sałatki. Gotowałyśmy. Chłopaki robili karmniki. Uczyliśmy się naprawdę praktycznej wiedzy, która w dorosłym życiu okazała się bardzo przydatna. Nie wiem, jak to wygląda teraz w szkole, ale poza plastyką i wychowaniem fizycznym były to moje ulubione lekcje - wyliczała Beata Andrzejczuk.

Uczniów interesowało skąd bierze pomysły do napisania swoich książek. Jak doszło do tego, że została pisarką? Ile pisze powieści w ciągu roku? Czy ma z tego przyjemność? Czy spotkała się z krytyką swoich powieści? Czy też zajęłaby się czymś innym niż pisaniem powieści?
- Zaczęłam pisać przed wielu laty, kiedy ze Zduńskiej Woli przeprowadziłam się do Wrocławia. Tam znałam jedynie mojego męża. Gubiłam się w tym mieście, a musiałam jeździć po Wrocławiu, bo pracowałam w PCK. Pisanie było odskocznią od tej wówczas wielkomiejskiej traumy. Przed ponad 20 laty mój mąż wziął w tajemnicy przede mną jeden z rękopisów i przepisał go w pracy na maszynie. Po czym oznajmił mi, że powinnam go wysłać na konkurs dla pisarzy. Opierałam się, ale w końcu dałam się przekonać. Dostałam wówczas wyróżnienie i to dało mi impuls do dalszego pisania. Potem były kolejne wyróżnienia, także nagrody. I jakoś tak poszło. Współpraca z magazynami dla Polonii. Potem opowiadania dla dzieci i wreszcie przyszedł czas na powieść dla nastolatek. Miało się skończyć na tym pierwszym tomie, ale sprzedał się doskonale. Czytelniczki zarzuciły wydawnictwo mailami i listami, kiedy będzie ciąg dalszy i tak poszło. Pierwsza bohaterka, Natalia doczekała się siedmiu wydań. Julia może też tylu doczeka. Wraz z wydawcą doszliśmy do wniosku, że ma to nie być powieściowy tasiemiec. Zawsze wcześniej, czy później coś musi się skończyć. Julia będzie miała ciąg dalszy. Dobrze się przyjęła wśród czytelniczek, choć nie ukrywam, że ta powieść kosztowała mnie wiele pracy. Choćby ze względu na losy bohaterki. Jej chorobę. Musiałam konsultować się z lekarzami, aby nie napisać bzdur. A czytelnicy wiedzą, że Julia przeszła operację mózgu. Bierze sterydy. Strasznie przytyła - odpowiadała na jedno z pytań pisarka.
- Nie robię żadnych scenariuszy przed napisaniem kolejnego tomu. Mam zamysł, ale często w trakcie pisania wszystko się zmienia. Moje bohaterki zaczynają żyć własnym życiem i często ,,wymykają się'' spod mojej kontroli. Czasem nawet mówię do nich: "Narozrabiałaś, miało być inaczej". Pisanie to ciężka praca, ale to także w pewnym stopniu zabawa. Jestem wśród swoich bohaterów i zaczynam żyć ich życiem. Dzięki temu, że moje wierne Czytelniczki przysyłają mi opisy zdarzeń ze swojego życia, za ich zgodą wykorzystuję niektóre wątki w swoich książkach. dzięki temu nabierają autentyczności. Są życiowe, emocjonalne. Choć zawsze podkreślam, że nie ma w nich moralizowania. Ale są wydarzenia, z których młodzi czytelnicy mogą wyciągać wnioski. I jak się dowiaduję z licznej korespondencji: wyciągają. Piszą do mnie, że utożsamiają się z bohaterami. Że przeżywają ich emocje. Także te złe jak ból, cierpienie, wściekłość, złość. Tak jak w życiu. Pytacie, co bym robiła, gdybym miała wybór między pisaniem a innym zajęciem? Nie wybierałabym nic innego. Zostałabym przy pisaniu, choć wiąże się z nim wielkie obciążenie. Choćby ze względu na grafik wydawnictwa. Od września do grudnia muszę napisać jeden tom, od stycznia do kwietnia drugi. Potem mam oddech, wakacje, ale tak naprawdę wciąż moi bohaterowie i pomysły chodzą po mojej głowie. Zdradzę, że wkrótce na rynku wydawniczym ukaże się coś nowego. Ale jestem związana tajemnicą. Będzie to coś i dla dorosłych i dla młodzieży - zapowiada autorka. Gość spotkania dodała, że nie czuje się w żaden sposób celebrytką. Choć odbywa bardzo wiele spotkań z czytelnikami. - Każdy ma prawo do prywatności. Wolę, aby znano moje powieści, moich bohaterów, niż moją osobę. Cieszę się, że nie jestem rozpoznawana na ulicach. No, może we Wrocławiu już tak, ale w innych miejscowościach już nie. Dzięki temu mogą spokojnie obserwować ludzi, przyglądać się innym. A takie obserwacje też są inspirujące dla mnie jako pisarki. Podczas spotkania w Zduńskiej Woli pisarka zapowiedziała, że w jednej z kolejnych powieści umieści wątek zduńskowolski. - Kiedy jechałam z Wrocławia pociągiem pomyślałam sobie, że do tej pory wątek związany z miastem, w którym spędziłam 18 lat, nigdy się nie pojawił. Czas to naprawić. Obiecuję!

Relacja:
https://www.facebook.com/video.php?v=1026692574026683&set=vb.100000578514101&type=2&theater
https://www.facebook.com/video.php?v=1026690937360180&set=vb.100000578514101&type=2&theater

Tekst i fot.: ED

Podobne:
http://www.siewie.tv/artykuly/aktualnosci/3684-sentymentalna-podro-autorki-powieci-dla-nastolatek-do-zduskiej-woli-pisarka-z-ulicy-hetmaskiej
http://www.siewie.tv/artykuly/aktualnosci/1140-wszystko-co-pierwsze-ma-zwiazek-ze-zdunska-wola-wspomina-pisarka-beata-andrzejczuk

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u