Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Na cmentarzu w Łasku-Kolumnie bez zgody rodziny przeniesiono pochowanego tam wcześniej zmarłego do... innej mogiły. Po prostu wykopano trumnę i zakopano w innym dole

Na cmentarzu w Łasku-Kolumnie bez zgody rodziny przeniesiono pochowanego tam wcześniej zmarłego do... innej mogiły. Po prostu wykopano trumnę i zakopano w innym dole

cmentarz-700x325To skandal! Rodzina i bliscy ś.p. Jerzego Ślubowskiego nie mają słów na określenie tego, co się stało! Ni stąd, ni zowąd zarządca cmentarza w Łasku-Kolumnie wykopał trumnę ze szczątkami Pana Jerzego i zakopał ją w innym dole! Bo rzekomo zmarły nie miał wcześniej rezerwacji w pierwszym miejscu pochówku!?

31 października 2016 roku zmarł w wieku 72 lat Jerzy Ślubowski, mąż, ojciec i dziadek tejże rodziny. Wszystkimi formalnościami związanymi z pogrzebem zajęła się córka Monika, ponieważ pogrążona w żałobie żona nie potrafiła poradzić sobie z natłokiem spraw. Ostatnie pożegnanie odbyło się 5 listopada ubiegłego roku. Miejscem pochówku pana Jerzego był cmentarz w Łasku-Kolumnie. Ponieważ rodzina nie miała wykupionego grobu, udała się do zarządcy cmentarza, by spełnić wszystkie wymogi. Najbliżsi zapłacili 1.200 zł za wykup wskazanej im wolnej kwatery na pochówek i mieli ją opłaconą - po uiszczeniu wskazanej kwoty - na 20 lat! Pogrzeb się odbył. Na grobie Pana Jerzego rodzina, bliscy, przyjaciele, sąsiedzi złożyli wiele wieńców. Trwała żałoba w rodzinie. Smutek... Ale żałoba okazała się koszmarem. Niczym z filmowego horroru! Jeszcze trzy miesiące temu rodzina Ślubowskich myślała, że takie zdarzenia mogą mieć miejsce wyłącznie w kinie. Ale rzeczywistość okazała się brutalna. A życie, a raczej śmierć bliskiego z kinem niewiele ma wspólnego... Kilka dni przed 17 listopada 2016 roku córka Monika Ślubowska odebrała telefon od pracownika cmentarza.

– Powiedział mi, że miejsce, gdzie został pochowany mój tato, było wykupione już wcześniej przez inną osobę. Dosłownie usłyszałam, że zarządca ma nieporządek w papierach i teraz dopiero wyszło to na światło dzienne, ponieważ mężczyzna, który wykupił rzekomo to miejsce, gdzie pochowaliśmy mojego tatę, właśnie zmarł. Nie prosząc mnie, tylko informując, powiedział, że ojciec, no dokładnie trumna z jego zwłokami  musi być pochowana w innym miejscu. Przeniesiona do innej parceli grobnej. Nie wierzyłam w to, co słyszę! Odpowiedziałam tylko, że jeżeli zgodę wyda prokuratura i sąd, to wówczas i ja się zgodzę. Nie ma możliwości, żeby ktoś przekładał sobie ciało zmarłego, a dokładnie  zwłoki w trumnie po kilku tygodniach od pochówku, tak jak mu się podoba. Z miejsca na miejsce, bo ma bałagan w papierach! Zaznaczyłam też również, że o takiej kwestii muszę porozmawiać z moim bratem Jackiem. Tak zakończyła się nasza rozmowa – przypomina  Monika Ślubowska, córka zmarłego.
Mimo jej zastrzeżeń trumnę Jerzego Ślubowskiego wykopano z pierwszego grobu i potem w tym miejscu pochowano pana Siudę. Omal nie zemdlałam.

ReKs

Oto co na ten temat napisał "Mój Łask":

Skandal na cmentarzu w Kolumnie

Zarządca cmentarza bez zgody rodziny przeniósł grób zmarłego! Śmierć to zapewne najtrudniejszy okres w życiu człowieka. Kiedy umiera ktoś bliski, na głowę wali się cały świat. Odejście ukochanej osoby to ogromna trauma. Ciężko się zmierzyć z obowiązkami życia codziennego, bo chociaż czas leczy rany, to początkowy etap żałoby to ból, cierpienie i brak możliwości normalnego funkcjonowania. Każdy z nas wie, jak to wygląda. Każdy także zdaje sobie sprawę, że w takich sytuacjach najważniejszy jest spokój, a nie dodatkowe troski. Niestety, w wielu przypadkach osoby zajmujące się pochówkiem zmarłych nie potrafią delikatnie spełnić wszystkich formalności. Dla nich to tylko praca. W wielu przypadkach nie zdają sobie jednak sprawy, jaki ból potrafią sprawić rodzinie.

Tak było w przypadku państwa Ślubowskich. 31 października 2016 roku zmarł Jerzy Ślubowski, mąż, ojciec i dziadek. Wszystkimi formalnościami związanymi z pogrzebem zajęła się córka, ponieważ pogrążona w żałobie mama nie potrafiła poradzić sobie z natłokiem spraw. Ostatnie pożegnanie odbyło się 5 listopada. Miejsce pochówku to cmentarz w Kolumnie. Ponieważ rodzina nie miała wykupionego grobu na nekropolii, udała się do zarządcy, by spełnić wszystkie wymogi. Najbliżsi zapłacili 1200 zł za kwaterę i mieli ją opłaconą na 20 lat. Kilka dni przed 17 listopada córka Monika odebrała telefon od zarządcy cmentarza.

- Powiedział mi, że miejsce, gdzie został pochowany mój tata, było wykupione już wcześniej przez inną osobę. Dosłownie usłyszałam, że zarządca ma nieporządek w papierach i teraz dopiero wyszło to na światło dzienne, ponieważ mężczyzna, który wykupił miejsce, zmarł. Nie prosząc mnie, tylko informując, powiedział, że ojciec musi być pochowany w innym miejscu. Nie wierzyłam w to, co słyszę. Odpowiedziałam tylko, że jeżeli zgodę wyda prokuratura i sąd, to ok. Nie ma możliwości, żeby ktoś przekładał sobie ciało, tak jak mu się podoba. Zaznaczyłam również, że o takiej kwestii muszę porozmawiać z moim bratem Jackiem. Tak zakończyła się nasza rozmowa - opowiada Monika Ślubowska, córka zmarłego. Okazało się, że zarządca zanim do niej zadzwonił, odwiedził wdowę po zmarłym. Odpowiedziała mu tylko, że decyzję podejmie córka. Ta nie wyraziła zgody. Kategoryczny sprzeciw wyraził także jej brat.

- Mój brat, jak o tym usłyszał, doznał ogromnego szoku, bo jakim prawem ktoś będzie grzebał w grobie, przenosił ciało naszego taty, bo się pomylił. Przecież to jakiś absurd. Pomijam fakt, że takich spraw nie załatwia się przez telefon. Ten mężczyzna powinien spotkać się z nami, porozmawiać i nawet załatwić niezbędną dokumentację. Przecież grób był wykupiony w innym miejscu - dodaje łaskowianka. Rodzina myślała, że sprawa została wyjaśniona. Ślubowscy doznali kolejnego szoku, kiedy pod koniec listopada wybrali się na cmentarz i zobaczyli, że grób zmarłego został przesunięty o jedno miejsce (około 50 metrów). Córka Monika dała jeszcze szansę zarządcy, myślała, że przyjdzie z umową i zmianą, przeprosi i wytłumaczy. Wedle słów kobiety, mężczyzna nawet nie raczył do nich zadzwonić. Łaskowianka jest w ciąży, przez ten okres źle się czuła. W styczniu stwierdziła jednak, że sprawy nie odpuści i zgłosiła ją na policję. - Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nawet nie słyszałam od kogoś, żeby coś takiego mu się przydarzyło. To się w głowie nie mieści! Przecież to poważna sprawa. To jest przekładanie ciała bez zgody najbliższych. Nawet na policji niedowierzano. Musieli zadzwonić i dopytać, co zrobić w takiej sytuacji. Dopiero jak funkcjonariusze zobaczyli papiery i pojechali ze mną na cmentarz do Kolumny, zrobili zdjęcia i spisali notatkę, wtedy powiedzieli, że sprawa jest bardzo poważna. Na komisariacie ewidentnie stwierdzono, że jest to wina zarządcy - mówi Ślubowska. Następnego dnia po spisaniu protokołu do pokrzywdzonej zadzwonił policjant prowadzący sprawę. Stróże prawa skontaktowali się z zarządcą. Ten powiedział, że było niedopatrzenie. Swoje postępowanie wytłumaczył brakiem czasu.

- Na jego nieszczęście osoba mająca to miejsce zmarła w niedługim czasie po moim tacie. Podejrzewam, że kiedy zarządca zorientował się, jaki błąd popełnił, nie miał już wyjścia, bo musiał pochować kolejną osobę i naszykować plac. Nie miał już zapewne czasu, by jeździć do prokuratury i wyjaśniać sprawę. To nie jest jednak wytłumaczenie, bo równie dobrze tego zmarłego mógł pochować w miejscu obok i jakoś wytłumaczyć to tej rodzinie - dodaje bliska. Zarządca cmentarza poprosił funkcjonariuszy o numer do Moniki Ślubowskiej, bo chce polubownie załatwić sprawę. Kobieta nie zgodziła się, bo w jej opinii mężczyzna miał na to czas od 17 listopada.

- Nie wiem, w jaki sposób miałby polubownie załatwić sprawę. Zapłacić mi? To nie jest jednak kwestia pieniędzy. Takich rzeczy się po prostu nie robi. Gdzie jest szacunek do zmarłego i jego rodziny. Dla mnie w ogóle ta sytuacja jest nie do pomyślenia, bo przecież jak kupowaliśmy ten plac, to miejsce było wpisywane do księgi. Pod tym numerem ziemi nie był nikt zapisany. Zapłaciliśmy od razu pieniądze. Tutaj nic nie trzyma się kupy. Ten plac nie był ogrodzony, nie była wbita żadna tabliczka. Nic, zero. Ja cały czas nie mogę tego przeżyć, bo jak można rozkopać grób, wyjąć trumnę, przełożyć ją, następnie poprzekładać kwiaty, znicze. W głowie się nie mieści. Może dla kogoś wydać się to normalne, ale dla mnie to straszne, bo to wszystko działo się bez naszej zgody. Inaczej byłoby, gdyby ten pan przyszedł, uderzył się w pierś i przeprosił. A tak wydaje mi się, że dla niego nie ma sprawy. Nie jestem osobą, z którą nie można się dogadać. A on zadzwonił i tonem rozkazującym powiedział, że on musi. Dodał jeszcze, że da mi zniżkę na pomnik, jak będę miała zamiar robić - nie kryje zdenerwowania. Kobieta ma duże zastrzeżenia, co do przeprowadzenia również pogrzebu. W jej opinii ksiądz nie wykazał choć odrobiny empatii dla pogrążonej w żałobie rodziny. Skontaktowaliśmy się z zarządcą cmentarza. Początkowo twierdził, że nic na ten temat nie wie i uciął rozmowę. Następnie nie odbierał telefonów. Udało nam się jednak z nim porozmawiać, kiedy powiedzieliśmy, że wiemy, iż sprawa trafiła już na policję.

- Nie wiem, o co chodzi. Pojechałem do żony zmarłego, ta skierowała mnie do córki i podała numer telefonu. Zadzwoniłem do niej i pani się zgodziła na przeniesienie grobu. Zaproponowałem jej również wynagrodzenie za tę pomyłkę. Również na policji mówiłem, że chcę sprawę załatwić polubownie. Zostawiłem swój numer telefonu. Nikt się nie odezwał, a teraz się robi wielki szum. Chciałbym się z tą córką spotkać, czekam na jakikolwiek sygnał. Tyle mam w tym temacie do powiedzenia - usłyszeliśmy w telefonicznej rozmowie. Cmentarz jest parafialny, dlatego próbowaliśmy skontaktować się z proboszczem. Niestety, bezskutecznie. Śledztwo w tej sprawie w dalszym ciągu prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Łasku. Milena Chmielewska

foto: zbiory prywatne

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u