Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Kuchenne rewolucje po sieradzku

Kuchenne rewolucje po sieradzku

LEKKOSCBYTUSą dwa programy telewizyjne, których szczerze nie znoszę. Mało tego, uważam je za szkodliwe. To ,,Sprawa dla reportera'' w TVP i ,,Kuchenne rewolucje'' w TVN. Oba te programy łączy jedno: manieryczne gwiazdorstwo prowadzących pań, połączone z nieznośnym, czasem prostackim narzucaniem swego zdania. Tak się niedawno stało, że ,,Kuchenne rewolucje'' przywędrowały do Sieradza. Ofiarą pani Magdaleny Gessler padło rodzeństwo prowadzące w tym mieście małą restaurację.

Oczywiście, że moje przemyślenia, ba, złośliwe uwagi będą skrajnie nieobiektywne, ale przecież i takie bywają zasady moich tekstów z tego cyklu. Zatem w imię boże: Była sobie w przy uli. Krótkiej w Sieradzku knajpka o przyjaznej nazwie ,,Sielsko Anielsko''. Już tym przyciągała ciekawskich. Zwłaszcza tych, którzy pamiętają mieszczącą się w tym miejscu kilkanaście lat temu zacną restaurację ,,Maxi M-Club'' Jacka Szczeblewskiego, spadkobiercy sieradzkiego rodu bednarzy. Ludzie wchodzili i... zazwyczaj dość szybko wychodzili, zaś po mieście (w Sieradzu normalne...) poszedł smrodek, że nieciekawie, że długo się czeka na realizację zamówienia, że nie jest drogo, ale też nie jest smacznie, że często brakuje potraw, które są w karcie. Knajpka zdechła by pewnie śmiercią naturalną, bo oprócz tak zwanej szeptanej, jej otwarcie nie było poparte żadną reklamą. Ale pewnego dnia wybuchła bomba: w Sieradzu będzie Gesslerowa, właśnie w restauracji na Krótkiej!

Jaki diabeł podpowiedział właścicielom restauracji, dwojgu młodym ludziom z Włynia pod Wartą, żeby ratować sytuację udziałem w programie ,,Kuchenne rewolucje'', nie wiadomo. Zdecydowali się jednak na ten karkołomny pomysł. Karkołomny, bo to i koszty, i ryzyko związane z tym, że wiadomo, co TA pani robi z ,,bohaterami'' swoich programów. Pani G. była w restauracji rodzeństwa, dzieci mojej koleżanki Joli, którą przy tej okazji serdecznie pozdrawiam, w listopadzie ubiegłego roku. Nagrała obszerny materiał, zostawiła z niego to, co chciała, czyli głównie pastwienie się nad młodymi, bezradnymi ludźmi bez pomysłu na swój biznes. Używała przy tym wulgaryzmów (w programie ,,wypiksowanych'') i obraźliwych określeń. A przecież jest wiele innych sposobów, którymi dziennikarz potrafi ,,poruszyć'' rozmówcę i widzów, zmusić do myślenia, do relacji według swojej koncepcji programu. No tak, ale pani Gessler nie jest przecież dziennikarzem. Pierwszy lepszy kucharz czy restaurator, o kontrolerach z Państwowej Inspekcji Handlowej i sanepidu nie wspomnę, powie z przekąsem, że z taką burzą włosów bez żadnej osłony pani Gessler nie powinna wejść do żadnej kuchni zbiorowego żywienia, a ona ciągle zagląda do garów i nic...

Trzeba przyznać, że autorka ,,Kuchennych rewolucji'' usiłowała ciepło wypowiedzieć się o Sieradzu ,,miasteczku zadbanym...'', ale zrobiła to jakoś bez przekonania. Zadbała jednocześnie, że wśród gości finału programu (właściciele nie mieli na to praktycznie żadnego wpływu) znalazł się były prezydent Sieradza oraz jego zausznik i obecny pracodawca burmistrz Błaszek. Dla grodu, który firmował w bitwie pod Grunwaldem aż dwie chorągwie, była to wątpliwa promocja... Porażką wiało na kilometr! Nawiązuje do tego nowa nazwa restauracji, wymyślona przez autorkę programu - ,,Bistro Siekane''. A powinno być od razu ,,Bistro Po-Siekane' przez Magdalenę Gessler''. Dlaczego? Wymyślenie ,,nowych dań'' dla lokalu, czyli tatara, zupy pomidorowej z pulpetami i chrzanem oraz ,,puszysty klops'' nie było żadnym odkryciem, bowiem z promowanych podczas programu lokalnych produktów, choćby z kapusty i ziemniaków, z których słynie sieradzkie, można zrobić przynajmniej kilkanaście prostych i smacznych potraw. Na przykład kolejną mutację placków ziemniaczanych, które przygotowuje się szybko (jak to w bistro) i tanio. Trzeba jednak umieć...

Tak, czy inaczej, sieradzki odcinek ,,Kuchennych rewolucji'' jeszcze bardziej upewnił mnie w przekonaniu, że jest to program dla prostaków. Dla tych, którzy potrafią cieszyć się wtedy, kiedy ktoś kogoś upokarza, poniża, a przecież przyszedł zmienić na lepsze... To program dla frustratów, którzy do restauracji nie chodzą. A kiedy już pójdą to z przypadku, a najczęściej wtedy, kiedy ktoś tam ,,zrobi kupę'', czyli da przykład szczególnego chamstwa. Tak też najczęściej było i jest w ,,Bistro Siekanym''.

Niestety, przykro mi o tym pisać, ale nie daje większych szans tej restauracji na sukces. Właściciele postąpili bowiem jak bardzo chory człowiek, który przestał wierzyć w długą i wyczerpującą terapię wedle zasad medycyny konwencjonalnej, więc poszedł do znachora. A ten obiecał, że wyleczy. Wyleczył, ale tylko ze złudzeń, że coś, do czego ludzie dochodzą ciężką pracą, można osiągnąć idąc na skróty... Nie można! A ja, cóż, lokalny patriota i tak pójdę niebawem do ,,Bistro Siekanego'', aby samemu się przekonać, że może stał się cud? Czego Karolinie i Piotrowi życzę z całego serca!

Ps. Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u