Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Mimowolny uczeń Jana Cwendrycha

Mimowolny uczeń Jana Cwendrycha

sieradzkie_peerelki2To, że nie zostałem gwiazdą rocka rozstrzygnęło się w wakacje 1966 roku. Miałem wtedy jedenaście lat. Cała polska, ba europejska i amerykańska młodzież grała na gitarach i śpiewała zazwyczaj po angielsku. A mnie rodzice kupili... akordeon ,,Victoria’’ i zapisali na język niemiecki. Jeszcze nie wiedziałem, że nie zostanę Paulem McCartneyem, Johnem Lennonem, czy choćby naszym Tonim Keczerem, ale już mogłem przeczuwać, ze nic z tego nie będzie.

Osiemdziesięciobasowa ,,Victoria’’ ważyła z pięć kilo, a ja byłem chłopcem mikrym, chudym i choć ruchliwym, to nadającym się do psot, a nie do noszenia ciężkich przedmiotów. Na dodatek miałem pecha do nauczycieli w Ognisku Muzycznym w Szkole Podstawowej w Warcie. Nauczyciel, który miewał z nami zajęcia przyjeżdżał z Łodzi polskim bolidem ,,Syrena’’ sto dwa, tak zwanym łapaczem kur, bo drzwi otwierały się w kierunku jazdy. Na dodatek ów muzyk był artystą, ponoć dobrym pianistą, ale z silną skłonnością do alkoholu. Bywało, że zamiast do szkoły, przyjeżdżał prosto do gospody ,,Złoty Róg’’ GS w Warcie. I stamtąd zapraszaliśmy maestra na zajęcia. Choć bywało, że zionął wódą, lekcje zazwyczaj były ciekawe. Zwłaszcza wtedy, kiedy z ogniem w oczach grywał na pianinie, a my słuchaliśmy zaskoczeni. Oczywiście najlepszym uczniem ogniska był Krzysiu Małkiewicz, po kilku latach mój kolega z klasy w ,,Jagiellończyku’’, czyli LO w Sieradzu. Najlepszym, bo najzdolniejszym.
Bywało, że łodzianin nie przyjeżdżał na lekcje. Wtedy zastępował go człowiek cudnej natury, Jan Cwendrych, przedwojenny nauczyciel muzyki w tej szkole, założyciel (1922 r.) znakomitego chóru męskiego ,,Lutnia’’. Pan Cwendrych człowiek już wówczas wiekowy, bywał zmęczony, więc dodatkowe lekcje - zastępstwa stanowiły dla niego spore obciążeniem. Coś tam jednak z tego wynikało, gdyż po roku otrzymałem świadectwo ukończenia ogniska. Ba, grałem nawet podczas popisu wszystkich uczniów przed rodzicami i zaproszonymi gośćmi. Co prawda umiałem grać tylko cztery utwory, najlepiej ,,Pojedziemy na łów’’, ale już z użyciem basów, więc coś umiałem. Niestety, zaginęło moje świadectwo ukończenia tego dokształtu artystycznego. Nie mogę się wić pochwalić praktycznymi osiągnięciami na polu dziewiątej Muzy, Polihymnii. Ale zdałem, grałem, o czym poświadczyć może wspomniany powyżej Krzysztof Małkiewicz. Przedwczoraj znalazłem się w dawnym holu kina ,,Lutnia’’ w Warcie, przebudowanego przez firmę mojego przyjaciela Kazia Frycie na pomieszczenia Warckiego Centrum Kultury. Z synem moim Piotrem przygotowywaliśmy materiał do Łódzkich Wiadomości Dnia o 100-leciu chóru ,,Lutnia’’. Pokazywałem Piotrusiowi, gdzie była kasa kina i jak wchodziło się na widownię. Jest tam teraz biblioteka, gdzie odbywają się próby chóru ,,Lutnia’’. Śpiewa w nim wielu moich znajomych, wśród nich Wiktor Baranowski, dyrektor WCK, śpiewak operowy i klarnecista. Ogromne było ich zdziwienie, kiedy wspominałem zmarłego w 1976 roku Jana Cwendrycha. A jeszcze większe, gdy opowiadałem o tym, jak to mimowolnie był moim nauczycielem.
W związku z wojną na Ukrainie niedowiarkom zaręczam, że jestem podporucznikiem rezerwy Wojska Polskiego w stanie spoczynku, a także honorowym dawcą krwi, o czym świadczą patent oficerski i legitymacja HDK.

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u