Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Sentymentalnie gram...

Sentymentalnie gram...

FELIETON_prowincjonalnyDzisiaj piszę dla tych, którzy dorastali i dojrzewali czterdzieści, pięćdziesiąt lat temu. Małolaty mogą nie czytać, bo i tak niczego „nie zrozumią” - mawiała w liceum moja polonistka. A zacząłem szperać w pamięci, której nie kaleczy jeszcze dziadek Alzheimer, po przeczytaniu artykułu w jednej z ogólnopolskich gazet. Rzecz ma się tak: czytam w "Rzeczpospolitej" - Lekcje na trzy zmiany. "Pobudka o piątej i długie godziny spędzone na świetlicy - to szkolna rzeczywistość wielu 5- i 6-latków - pisze gazeta.

 

Podaje przykład ze Stargardu Szczecińskiego, gdzie w Szkole Podstawowej nr 8 obowiązkowe zajęcia dla pięcioletnich ,,zerówkowiczów'' zaczynają się o godz. 6.30. Dla części dzieci, które do szkoły dojeżdżają z innych miejscowości, oznacza to pobudkę kilka minut po 5 rano. Rodzice są wściekli”. Inaczej mówiąc, miało być lepiej, a wyszło jak zawsze.

Przypomnijcie sobie moi drodzy Czytelnicy, jak to było za naszych czasów. Jak w ogóle przeżyliśmy tamto „piekło komuny”.
- do szkoły chodziło się na ósmą rano, a obiad jadło się w domu,
- samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, airbagów i zagłówków, a na tylnym siedzeniu można było się całować z koleżanką ze starszego rocznika,
- do kina chodziło się, nie żeby nażreć się śmierdzącej kukurydzy, ale by zobaczyć film i potrzymać Jolę, Kasię, Iwonkę czy Marysię za rękę, bo strasznie się bała albo tylko znakomicie ów strach udawała,
- wszystkie zabawki były polakierowane farbami ołowiowymi, a nie jakimś innym śmierdzącym badziewiem. I nikt od tego nie umarł,
- nie były zabezpieczone puszki od konserw, drzwi samochodów, opakowania od lekarstw,
- na rowerze można było jeździć bez kasku, i nikt się nie czepiał,
- a ci, którzy mieszkali na wzgórzu obok szosy ustanawiali rekordy prędkości na sankach i rowerach, dochodząc do wniosku, że rower z hamulcem byłby dla starych zbyt drogi,
- niektórzy nie byli dobrzy w budzie i co najwyżej powtarzali rok. Nikt nie był dyslektykiem ani nie miał ADHD, za złe oceny co najwyżej był karany ojcowskim pasem albo zakazem wychodzenia na podwórko, nie łaziło się po psychologach i innych specjalistach,
- wodę piło się z ogrodniczego szlaucha albo ze strumyka, nikt od tego nie chorował i nie miał wysypki. Oranżadę piło się z jednej butelki i nie miało się brzyda na kolegę,
- prawie nikt nie miał nadwagi, bo ciekaliśmy od świtu do nocy. A jak ktoś był, gruby to mówiło się na niego „gruby”, i już,
- nie mieliśmy telefonów komórkowych, 100 kanałów w TV, playstations, dolby, palmtopów i czego tam jeszcze. Ale za to mieliśmy prawdziwych przyjaciół,
- mogliśmy wpadać do kumpli, wywlec ich na podwórko albo na rower. Mogliśmy bawić się u nich w domu nie zastanawiając się, czy to wypada,
- szaleliśmy wszędzie, a rodzice nie wiedzieli gdzie jesteśmy i co robimy. No, nieprawdopodobne,
- w piłkę rżnęło się na jedną bramkę. A jak kogoś nie wybrali to się wypłakał, i już,
- nie było dyskotek. Były za to prywatki gdzie przy zgaszonym świetle dziewczyny tuliły się do chłopaków, a chłopaki obłapiali dziewczyny ile tylko się dało. Tańczyło się do muzyki z pocztówek dźwiekowych, a płyty puszczało się z gramofonu „Bambino”,
- nikt nie miał alergii na jakieś pyłki, kurz i krowie mleko,
- mieliśmy wolność, sukcesy i porażki, uczyliśmy się dawać sobie radę.
- tak było.

A dzisiaj? Jadę autobusem miejskim. Dziewczyny zamiast łypać na chłopaków powłóczystymi spojrzeniami wpatrzone są w swoje smartfony, po których przesuwają polakierowanymi paluszkami w te i we fte. Nikt nie rozmawia, bo widocznie już nie ma o czym.

Drodzy młodzi Czytelnicy. Jeżeli czegoś nie rozumiecie, poproście swoich rodziców, by przetłumaczyli Wam te sentymentalne wynurzenia. I miejcie w świadomości, że kiedyś też było super.

(zyg)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u