MARCELLO Z SIERADZA - Kompetentni inaczej
Aż trudno uwierzyć, że problemy z tak zwaną rewitalizacją w Sieradzu nie mogą się zakończyć. To typowa neverending story. Głośno było ostatnio o ulicy Warszawskiej, gdzie od hałasu nie da się żyć, a od przenoszonych drgań z ruchu ulicznego ludziom pękają ściany w domach.
Trzy razy „lepiono” garb spowalniający, ale przyzwyczajenia kierowców do szybkiej jazdy skutkują tylko uszkodzonymi miskami olejowymi i plamami ciągnącymi się przez dziesiątki metrów. Z piątku na sobotę w środku nocy przyjechała straż na sygnale, żeby czyścić teren. Obudzono wszystkich w okolicy. I słusznie, niech wiedzą, że chociaż syreny są sprawne. Trzeba było nie szumieć. Ręka podniesiona na władzę… pamiętajcie. Dobrze, że przed przyjazdem nie biją w bębny. O ustawianych pośrodku drogi skrzynkach energetycznych, lampach ulicznych na środku bram, czy odprowadzeniach wody wprost na plac zabaw też było głośno. Ale to ciągle mało.
Cały czas pozostaje nierozwiązany problem barier, które uniemożliwiają poruszanie się osobom na wózkach. Innym też nie jest łatwo. Podkreślmy - barier na niespotykaną skalę w Kraju. Wystarczy pojechać gdziekolwiek, żeby zauważyć równą kostkę, przejścia dla pieszych, obniżone krawężniki. Wiemy o tym doskonale. Tylko nic z tego nie wynika. A przecież mówi się o tym, pisze, nagłaśnia wszędzie, co najmniej od 1989 r. Ostatnio nawet TVN i Polsat prezentowały zrewitalizowaną nawierzchnię w głównych wydaniach Faktów i Wiadomości. Krytycznie wypowiadali się fachowcy. Nie trafia. Stopień odporności na wiedzę i argumenty, jak to mówi młodzież - RESPECT. A kiedyś chapeau bas!!!
Jak to możliwe? Włodarze nie wiedzą? Nie chcą wiedzieć? Są przecież pełną gębą Europejczykami. Tyle zainwestowali w garnitury, niebieskie koszule i połyskujące buty. Edukacja przez 25 lat Wolności na marne? Skoro wyglądają identycznie, to i myśleć powinni tak samo. I myślą… wspólnie, grupowo, bo mądrość jak ogień - z całej pochodni to nie to samo, co z jednej szczapy.
Na tej nawierzchni organizuje się biegi uliczne i wyścigi kolarskie… na ostrym, łupanym granicie… część kolarzy doprowadziła swoje rowery na piechotę, inni zbierali rozsypane kawałki przerzutek w okolicy, podobno niektórzy dojechali… Za to nasi codzienni cykliści ratują się jazdą po chodnikach. Doszło już do kilku kolizji z pieszymi. No tak, ale skoro piesi nie odskakują, to sami sobie są winni.
Za to na finiszu jest coraz lepiej. Końcówka z przytupem. Na wałach, czyli ul. Grodzkiej powstał pasaż. Można nim swobodnie spacerować. Aż do skrętu w prawo w ul. Wschodnią, na Pragę. Dalej przejścia nie ma. „Nie ma przejścia dla tych bez efektownego wejścia” - jak śpiewała Grażyna Łapińska. Pan wiceprezydent Szydło zapowiadał, co prawda na piśmie (mamy Cię), że na pewno przejście będzie, a Pan prezydent Walczak mówił i mówi o Sieradzu dla wszystkich, ale „to przecież nie jest wina Słońca, że krąży wokół Ziemi”. Za to jest skalne kartoflisko. Prawo, w tym budowlane, jest po to, żeby je łamać. Tak pokazują aktualni administratorzy Miasta Sieradz! Najważniejszy jest lans, PR, a teraz wybory.
Aha, i na plus jeszcze – przy skręcie na Pragę nie ma chodnika, czyli zaoszczędzono… jak na prawdziwych gospodarzy przystało.
Marcello