Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Miłość wczesną wiosną (6)

Miłość wczesną wiosną (6)

miloscwiosnaNigdzie nie wracam przed porankiem – pomyślała. Czy aby na pewno? Usiedli przy stoliku pod oknem. Przy kominku było zdecydowanie za gorąco. 
- Co zamówić – zapytał wzrokiem.
- Na razie szarlotka i czerwone wino. Może być któreś gruzińskie. Są rewelacyjne.

 

 

Podeszła kelnerka. Nie wyglądała apetycznie. Prawie jak bufetowa w barze kolejowym piątej kategorii. Przyjęła zamówienie. Aczkolwiek niechętnie. Widać przerwali jej drzemkę albo oglądanie dwutysięcznego odcinka „Mody na sukces”. Serial powtarzała nie wiedzieć czemu telewizja TRWAM. Ten telewizyjny knot miał jednak zatwardziałych wielbicieli. Zwłaszcza wśród kobiet.
Po piętnastu minutach przyniosła ciasto i wino. Zamówili jeszcze dwie kawy. Gdyby oczy kelnerki mogły zabijać, nie żyliby już oboje.
Z zaplecza wyszedł mężczyzna. Ubrany był schludnie. Elegancki, ale bez przesady. Rozejrzał się bacznie po sali.
- Pan kapitan? O tej porze? O, przepraszam panią, że najpierw witam się z kapitanem, ale znamy się od lat. Zaraz wracam.
- Znasz go?
- Bardzo dobrze. Pływał ze mną na promie do czasu kiedy jego kobieta powiedziała – dość. Albo ja, albo morze. No i rozstał się z morzem. Szkoda, bo to świetny marynarz. Był bosmanem na promie. Teraz ma zajazd, ten gdzie jesteśmy.
Przyszedł po chwili. Przyniósł ze sobą irlandzką whiskey.
- Napijcie się ze mną. Mam problem. Moja córka jest chora. Ma 5 lat. No a ja się martwię. Szklaneczka trunku jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Nalał im po pół szklaneczki.
- Mogę ją zobaczyć? Tak się składa, że jestem lekarzem.
- Jasne, chodźmy na górę. Mała leży w łóżku.
Malutka miała wysoką temperaturę. Czerwone gardło. Ot, takie poważniejsze przeziębienie.
- Nie martw się Słoneczko. Wszystko będzie dobrze.
Na dole wypisała niezbędne recepty.
- Jeśli pan może, niech pan poda te leki jeszcze dzisiaj.
- Dobra, pojadę do Pszczółek. Tam jest apteka czynna całą dobę. Na razie. Usłyszeli warkot samochodu i już go nie było. - Jesteś lekarzem? Nic nie mówiłaś. - Nie mówiłam, bo nie pytałeś. - Wiesz, fatalnie się czuję. Nie wiem, czy nie powinienem położyć się do łóżka. - Oprócz tego, że jesteś kapitanem to jeszcze jesteś jeszcze wielkim oszustem. Ta choroba to wyraz twoich nieposkromionych chuci. Ja jestem lekarzem od dzieci, a nie od starych facetów. Zresztą i tak śpisz na fotelu. Na fotelu? To już wolę w samochodzie.
- W fotelu będzie Ci wygodniej. Zapewniam.
Szarlotka była niezła. Domowego wypieku. Irlandzka whiskey jeszcze lepsza. Wstali od stoliku i poszli do recepcji.
Recepcjonistka dając im klucz nie omieszkała zaznaczyć, że szef polecił dać gościom najlepszy pokój. Nie był wprawdzie z widokiem na morze, ale zupełnie przyzwoity. Przede wszystkim wszędzie panowała nieskazitelna czystość. Nie było foteli. Było za to jedno wielkie łóżko. Była przekonana, że sprawa była wcześniej „uzgodniona” między kapitanem a bosmanem. Widziała, jak puszczał oko do byłego szefa.
- Dobra, zajmuję łazienkę. Na pół godziny.
- Pół godziny? Gdzie zdążyłaś się tak ubrudzić.
- Nie marudź. I tak nie śpisz ze mną.
Wszystkie tak mówią, a potem jest jak zawsze. Chociaż nie da się ukryć, że nie zamierzał spać na podłodze. Zszedł do recepcji, wziął dwie wody mineralne i kazał wszystko dopisać do rachunku. Gdy wrócił do pokoju leżała prawie zawinięta w kołdrę, spod której było widać jedynie błyszczące oczy.
Wszedł do łazienki. Gorąca kąpiel nie trwała dłużej niż dziesięć minut.
- Zgaś światło. I mnie w ogóle nie dotykaj. Musimy pochodzić ze sobą chociaż tydzień.
Nie mogła widzieć, jak się uśmiecha.
Poczuł, że była naga. Łóżko pachniało kochaniem...

Joanna Ziębińska

(cdn)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u