W Wieluniu niczym w Nowym Orleanie...
Już wielokrotnie pisałem, że Wieluń to moje ulubione miasto w Sieradzkiem. Znawcy geografii regionalnej oburzą się i powiedzą, że to Ziemia Wieluńska, ale przecież należała do województwa sieradzkiego i to nie jeden raz. Po sobotnim wieczorze, a właściwie nocy, jest jeszcze jeden powód sympatii do Wielunia: jazz!
Old Traditional Jazz Band z Wielunia, cztery urocze dziewczęta, w tym Paulina Owczarek ze Zduńskiej Woli, czyli ,,Saksofonarium'' z Krakowa, znakomity trębacz Jerzy Małek z zespołem, zjawiskowy Wind Band z Olesna, no i absolutni królowie polskiego jazzu - Jazz Band Ball Orchestra z Krakowa zagrali na XV Wieluńskich Spotkaniach Jazzowych w 28 listopada w Wieluńskim Domu Kultury przy ul. Krakowskie Przedmieście 5.
Na początek wielki brawa dla Eli Kalińskiej, która po kilkunastu latach nieobecności (była przez ten czas m.in. dyrektorem MDK w Mińsku Mazowieckim) wróciła do Wielunia na trudny stołek dyrektora Wieluńskiego Domu Kultury. Przyznam, że to powrót znakomity, w wielkim stylu! W niewielkiej salce WDK królowała wspaniała muzyka, wspaniali sponsorzy przeglądu na czele z uroczym Jankiem Zasadą i jego piękną małżonką Urszulą, no i bar niczym w nowoorleańskim klubie z przecudnej urody paniami za ladą.
Żebyście nie pomyśleli, że ja ,,królowałem'' tylko w barze, napiszę o muzyce i jej otoczeniu. Bez wątpienia największe wrażenie zrobił Wind Band z Olesna. Ze sceny powiało ożywczym, młodym brzmieniem, a uroda wokalistek sprawiła, że niejeden nie mógł później spokojnie zasnąć. A wszystko to za sprawą bandlidera, nauczyciela, a przede wszystkim znakomitego muzyka, Korneliusza Wiatra. Ten absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej katowickiej Akademii Muzycznej w klasie Kompozycji i aranżacji, z powodzeniem prowadzi trzydziestoosobową orkiestrę. Jej skład stanowią uczniowie oraz absolwenci Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Oleśnie oraz Młodzieżowego Studium Muzyki Rozrywkowej w tym mieście. Cóż, podkreślę to z całą mocą: dzięki takim zjawiskom polski jazz długo nie zejdzie ze sceny wypychany z niej przez przez hip hopy, disco pały, czy inne rapy. Przyszłością polskiego jazzu jest już natomiast Jerzy Małek. Cudowne i jakżesz ciekawe brzmienie trąbki stawia go już niemal w jednym szeregu z Tomaszem Stańko, czy Piotrem Wojtasikiem.
Miałem nie pisać o moim uroczym kuzynie Teofilu Lisieckim, kontrabasiście JBBO, na którego, tak jak na mnie, mawiają Lisek. Ale napisać muszę. A właściwie sprostować dziennikarzy zapowiadających XV WSJ. Tolek Lisiecki nie jest jedyną gwiazdą najstarszej polskiej formacji jazzowej. Tam są same gwiazdy, czyli: Michał Bylica, Wojciech Groborz, Wiesław Jamioł, Jacek Mazur i Marek Michalak. O czym zawiadamia nieco niewyspany, ale szczęśliwy Krzysztof Lisiecki.
Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING LEK.