Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Śladami Świętego Rocha

Śladami Świętego Rocha

sieradzkie_peerelki2Z perspektywy ponad pół wieku wydaje mi się, że moje wczesne dzieciństwo było piękne i – jak prawie każde – zupełnie beztroskie. Spędziłem je w dużej części w miejscu urodzenia, w Świerczowie pod Widawą, gdzie mój dziadek, ojciec mojej mamy, Marcin Bączyk miał przyzwoite gospodarstwo rolne. Piszę przyzwoite, bo piękne, duże i kwitnące to ono było przed II wojną światową. Bardzo szybko po tej zawierusze okazało się, że dziadek jest kułakiem i jako taki powinien zniknąć z socjalistycznego społeczeństwa.

 

Rzeczywiście, dziadek był bodaj największym i najbardziej znaczącym rolnikiem w swojej wsi, ba, nawet w okolicy. Jego brat Tomasz Bączyk był ostatnim wójtem gminy Widawa przed wojną, co potem okazywało się kłopotliwe. O tym wujku – dziadku raczej się nie mówiło, a jeśli już to bardzo cichutko. Chociaż stryjeczny mój dziadek umarł w 1940 roku, nadal był to przecież wróg klasowy nowego ustroju. Urodziłem się w dużym drewnianym domu dziadka, w dzień zburzenia Bastylii, ale 227 lat później. Akurat zaczynały się żniwa. Akuszerką była przyszywana ciocia mojej mamy Marianny, Maria Brajer z Widawy. Udało się, dzięki czemu nadal żyję!

Przyznam, że jedną z największych atrakcji mojego wczesnego dzieciństwa był odpust na Świętego Rocha w Widawie. Z prostej przyczyny. Babcia Walentyna, która jako pierwszego wnuka, kochała mnie ponad wszystko, opiekowała się mną tak czule, że w bardzo rzadko udawało mi się wyjść poza obręb podwórka. Ogrodzone wysokim płotem zdawało mi się wtedy wielkie, taki cały mój świat, a w rzeczywistości było malutkie, co stwierdzam bywając co jakiś czas w Świerczowie, zwłaszcza w dzień moich urodzin lub w okolicach tego dnia. Byłem tam niedawno i stwierdziłem ze smutkiem, że nie ma już ostatniego budynku, który pozostał po gospodarstwie dziadka. Murowanej obory, która została rozebrana... Przykro mi było patrzeć. Już od wczesnego ranka 16 sierpnia pilnowaliśmy dziadka, z którym mieliśmy pójść do Widawy na odpust. Ponieważ ten odbywał się na cmentarzu i w jego okolicach, szliśmy pieszo przez pola, aby skrócić sobie drogę. Kiedy tylko zobaczyliśmy odpustowe kramy, każde z nas, czyli siostra moja Danuta i ja, ciągnęło dziadka w inną stronę. Dziadziuś przygotowany był na wydatki, ale my zawsze chcieliśmy więcej... Nie wystarczała nam byle piłeczka na gumce lub jakaś piszczałka w kształcie ptaszka lub innego zwierzaka. Oczywiście, pamiętam barwność widawskich odpustów. Smak kiszonych ogórków (woda była za darmo, co szczególnie cieszyło skacowanych, którzy w poprzedni wieczór zbyt wylewnie witali rodzinę z Łodzi lub Pabianic). Ciągnęliśmy też dziadka w kierunku karuzeli, która wtedy była urządzeniem półautomatycznym - pchanym przez ludzi, głównie dzieci i młodzież. Za trzy pchania można było się pokręcić nie płacąc! Szczerze przyznam, że nie interesowały mnie wówczas msze odpustowe, podczas których kolejni proboszczowie widawscy, a bywało że biskupi ordynariusze z Diecezji Łódzkiej, mówili o niezwykłym żywocie świętego Rocha. A zacny to błogosławiony! Roch urodził się jako jedyny syn rządcy Montpellier we Francji. W wieku 19 lat stracił rodziców. To spowodowało u niego tak wielką przemianę, że sprzedał znaczny majątek po rodzicach, rozdał wszystko ubogim, po czym wyruszył do Rzymu. We włoskim miasteczku Acquapendentaz zastała go epidemia dżumy. W tamtejszym szpitalu opiekował się więc zarażonymi. W Rzymie spędził trzy lata. Dokonał tam wielu cudownych uzdrowień.

W czasie powrotu do Francji zaraził się dżumą w Piacenzie. By nie zarażać innych, ukrył się w pobliskim lesie. Ponoć wytropił go tam pies i przynosił mu pożywienie. Wówczas Roch cudownie wyzdrowiał. Udał się w drogę powrotną do Francji, lecz na granicy wzięty został za włoskiego szpiega. Został więc zatrzymany i wtrącony do więzienia, gdzie zmarł.

Papież Pius IX ogłosił św. Rocha patronem Montpellier. W 1585 papież Grzegorz XIII umieścił jego imię w Martyrologium Rzymskim. Powstała też rodzina zakonna rochici. Wiele miast nosi nazwę na cześć świętego. Wybudowano tysiące kościołów i kaplic ku jego czci. Jedna z nich jest ozdobą cmentarza w Widawie. Modlę się tam kilka razy w roku. Dziękuję wtedy mojej babci i dziadkowi, że jestem, jaki jestem Także dzięki Nim!

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u