Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Dymisja zamiast pomnika...

Dymisja zamiast pomnika...

LEKKOSCBYTUZbyszka Zakrzewskiego z Warty znam jakieś 40 lat, może 40. z hakiem? Nie pamiętam tylko od kiedy dokładnie, więc hak może być haczykiem... W każdym razie długo. Jeszcze od czasu, kiedy był chłopakiem Ani Stasinowskiej, a ta jedną z najbliższych koleżanek mojej późniejszej żony Marii, bowiem były w jednej, żeńskiej klasie w sieradzkim ,,Jagiellończyku''. Od tamtych czasów aż do lat 90. ubiegłego wieku nie posądzałem Zbyszka o ponadprzeciętne fascynacje futbolem. Aż tu jakieś 20 lat temu okazało się, że ma nową miłość. Ta nazywa się ,,Juve'', czyli MKS Jutrzenka Warta!

Zbyszek, kiedyś duży chłopiec, a teraz wysoki, postawny i przystojny mężczyzna, nie bardzo interesował się sportem jako dziecko. Nie szalał za piłką po podwórkach, czy dzikich boiskach, nie był reprezentantem Szkoły Podstawowej w Warcie im. kpt. pilota Stanisława Skarżyńskiego. Nawet rzadko oglądał mecze w telewizji, czy w rodzinnym miasteczku, gdzie wtedy, jak i teraz, jedynym klubem był Ludowy Klub Sportowy, a od wielu lat Miejski Klub Sportowy ,,Jutrzenka'' Warta. I tak było do lata 1974 roku, kiedy to drużyna Kazimierza Górskiego zawładnęła sercami niemal wszystkich Polaków, a tytuł mistrzów świata był bardzo blisko. Skończyło się na trzecim miejscu, ale i na tym, że wielu ludzi bardziej zaczęło interesować się futbolem. Tak było ze Zbyszkiem, wówczas uczniem Technikum Rolniczego w Wojsławicach. Mało tego, było to czynne zainteresowanie sportem, bowiem nauczyciel wychowania fizycznego z tej szkoły zobaczył w Zbyszku... utalentowanego... oszczepnika! Tak znaczne, że rosły uczeń reprezentował szkołę podczas lekkoatletycznych mistrzostw Polski spółdzielczości rolniczej w Bydgoszczy. Medalu tam nie zdobył, wynik był skromny – niewiele ponad czterdzieści metrów – ale startował w imprezie ogólnopolskiej, a to już nobilitowało.

Czynne zainteresowanie sportem przyszło ponownie dopiero po latach z przyczyn bardziej fizjologicznych niż z miłości do ruchów innych niż frakcyjne.... Po prostu, w pewnym wieku mężczyzna zaczyna przybierać na wadze i tak też było ze Zbyszkiem. Dbając o sylwetkę i tak zwaną tężyznę fizyczną, na początku lat 90. dał się Zbyszek namówić Grzegorzowi Kopackiemu na halową piłkę nożną, rekreacyjną. Biegał za piłką kilka lat gubiąc mniej lub bardziej skutecznie kilogramy, no i nieco ukradkiem obserwował, co dzieje się z MKS Jutrzenka. A działo się różnie, czasem dobrze, czasem źle. Po drodze był awans do odpowiednika dzisiejszej IV ligi i spektakularny sukces; siódme miejsce piłkarzy w klasie międzyokręgowej kalisko-sieradzkiej (dwa lata gry w tej lidze) w sezonie 1984/85. Bodaj w 1997 roku został działaczem ,,Juve'', wszedł w skład zarządu klubu, aby po czterech latach zostać jego prezesem. Bo ktoś klub musiał przejąć,a nie było komu...

Klub objął po Romanie Kamińskim, który z ,,Juve'' osiągnął sporo, ale Zbyszek przebił pana Romana wielokrotnie. W czasie 15 lat jego prezesowania drużyna zdobyła czterokrotnie halowe mistrzostwo Ziemi Sieradzkiej (ma już na koncie pięć pucharów!) i dwukrotnie awansowała do IV ligi. I co bardzo ważne, w obu przypadkach grała w tej lidze więcej niż jeden sezon, zaś w latach 2015/2016 zajęła piąte, najlepsze miejsce w historii gry na tym poziomie ligowym.

Było tak pięknie, że aż za pięknie. Czwarta liga wymaga odpowiedniego budżetu, ,,Juve'' miała jeden z najmniejszych w grupie łódzkiej. Pod koniec ubiegłego sezonu okazało się, że aby bilans się zamknął, potrzeba przynajmniej 20 tys. zł. Sponsorzy dać nie mogli, a burmistrz i nie mógł i nie chciał, bo miał inną wizję klubu. Wizję może i miał, ale nie miał dobrego kandydata na miejsce Zbyszka, który zrezygnował z funkcji prezesa nie widząc możliwości prowadzenia klubu na dotychczasowym poziomie. Póki co skończyło się to tak, że drużyna zajmuje po jesiennej rundzie sezonu 2016/2017 przedostatnie, 19. miejsce i do bezpiecznego, gwarantującego utrzymanie (reorganizacja rozgrywek, spadną o dwie drużyny więcej) brakuje jej pięć punktów!

Zbigniew Zakrzewski został w zarządzie klubu, pomaga doświadczeniem, ale bez entuzjazmu charakterystycznego dla pasjonata, którym kiedyś był bez wątpienia. Właśnie skończył 60 lat. Składając mu życzenia byłem przekonany, że ta pasja nie wygaśnie. A historia doceni! Pomnika nie będzie, ale zostanie pamięć kibiców, którzy zawsze będą śpiewać ,,Juve to jest potęga!''

Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u