Jeszcze nie opadły w mieście emocje, jak jesienią ubiegłego roku upadłość ogłosił w Zduńskiej Woli Browar Staropolski. Firmą zarządza teraz syndyk, a pracę straciło tam 80 osób. Czy podobny los czeka ponad stu kierowców ze zduńskowolskiego PKS-u? Pogłoski, że u przewoźnika nie dzieje się najlepiej słychać było już od końca lutego tego roku. Mówi się o blisko milionowej stracie za rok ubiegły!

- Dopiero dzisiaj miałem wpływ na konto. Ale to było wynagrodzenie za luty - wyznał w piątek siewie.tv (6 kwietnia) jeden z kierowców. Zastanawia się, czy 10 kwietnia dostanie wypłatę za marzec. Tej daty powinien trzymać się zgodnie z układem zbiorowym zakład pracy. Jednak i ten kierowca (chce zachować anonimowość), jak i jego koledzy mają wątpliwości. Z początkiem tego roku opóźnienia w wypłatach stały się w zduńskowlskim PKS normą!

- Do tego poinformowano nas, że jeśli kondycja finansowa przedsiębiostwa się nie poprawi może zostać ogłoszona upadłość. Może nawet i w czerwcu. Taką informację przekazał nam prezes Piekarski - zdradza kierowca. To oznaczałoby bezrobocie dla 108 kierowców tam zatrudnionych! Przedsiębiortswo Komunikacji Samochodowej (wcześniej firma państwowa, teraz sp. z o.o.) w Zduńskiej Woli jest spółką pracowniczą. To jedna z najstarszych firm w mieście, której początki sięgają połowy lat 40. XX wieku. Spółka pracownicza oznacza to, że większość udziałów firmy należy do zatrunionych tam osób. To jednak nie miało jak dotąd większego wpływu na terminowość tegorocznych wypłat. O drastycznych opóźnieniach poinformowali więc Państwową Inspekcję Pracy. Choć skarga była anonimowa, inspektorzy zajęli się podnoszonymi w niej kwestaimi. Po kontroli PIP pracownicy dostali w marcu wynagrodzenia za... styczeń, a wczoraj i dziś (4 i 5 kwietnia) na ich konta wpłynęły pensje za... luty.

Ryszard Wardęga, kierownik sieradzkiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy potwierdza, że część skargi była zasadna: w kwestii zaległości w wypłatach (badano terminowość wypłat za styczeń 2013 r. - przyp. siewie.tv) oraz braku zabezpieczenia odzieży roboczej dla mechaników. PKS został ukarany mandatem. Inspektor podkreśla jednak, że jeśli pracodawca znów nie dopełni swoich obowiązków, kolejna skarga do PIP powinna już być podpisana imiennie. Choćby nawet przez jednego pokrzywdzonego.

Zatrudnieni w PKS nie rozumieją, skąd wzięły sie kłopoty przedsiębiorstwa, o których poinformował ich prezes Mieczysław Piekarski. Firma poza przewozami pasażerskimi m.in. do Szadku, Poddębic, Sieradza, Widawy, Łasku, Pabianic czy Łodzi wynajmuje także autobusy. Prowadzi także stację kontroli pojazdów. Wynajmuje pomieszczenia na sklepy przy bazie głównej przy ulicy Łaskiej i prowadzi tam także stację paliw.

- Większość kierowców ma tutaj wieloletni staż. To kierowcy liczący 45, 50 i więcej lat, którzy myśleli, że tutaj dotrwają do emerytury. Ale ostatnie sygnały od prezesa wskazują, że tak może nie być. Choć mówi się, że kierowca zawsze znajdzie pracę, wcale to nie pokrywa się z rzeczywistością. Firmy transportowe nie chcą, żeby nie urazić kolegów, leciwych pracowników. Znalezienie pracy, jak sie ma pięćdziesiatkę na karku, wcale nie jest takie proste - mówi kierowca. Nie kryje, że temat poruszonej już przez prezesa prawdopodonej upadłości zbulwersował załogę. Na razie on i pozostali czekają do 10 kwietnia. Jeśli tego dnia nie dostaną wypłaty za marzec znów będą interweniować w PIP. Skłonni sa także sprzedać swoje udziały w firmie, jeśli znajdzie się na ich kupno chętny. Prezes PKS nie chce komentować problemów firmy.

Tekst i fot.:ED

FOTO: Do końca marca PKS miał na ulicy Juliusza zlikwdować przytanki autobusowe i rozebrać budynki. Czy obecne problemy finansowe stanęły na przeszkodzie. W czwartek na dworcu PKS nie było żadnych zmian