Kompletnie pijany dróżnik obsługiwał przejazd. Cud, że nie doszło do tragedii
Policjanci z Poddębic zatrzymali w piątkowe popołudnie 3 bm. kompletnie pijanego dróżnika. 50-latek mając 2,6 promila alkoholu w organizmie, obsługiwał strzeżony przejazd kolejowy! Mężczyźnie grozi kara do pięciu lat więzienia. Usłyszał już zarzuty.
Policjanci pojawili się w budce dróżnika po sygnale, jaki otrzymali od jednego z kierowców. Ten stał przed zamkniętym przejazdem przez ponad 20 minut i nie mógł się doczekać jego otwracia. Szlaban był zamknięty, choć w tym czasie nie przejeżdżał żaden pociąg. O zaistaniałej sytuacji powiadomił policję.
Przybyli na miejsce funkcjonariusze zastali otwarty już przejazd, ale postanowili sprawdzić, co się dzieje z dróżnikiem. Okazało się, że 50-latek był kompletnie pijany. Nie był w stanie rozmawiać z policjantami. Badanie wykazało w jego organizmie ponad 2,6 promila alkoholu. W budce wraz z nim przebywała 52-letnia pracownica kolei. To ona otworzyła przejazd. Przysłał ją naczelnik zaniepokojony tym, iż przez kilkadziesiąt minut nie mógł się dodzwonić do dróżnika. Ten, kiedy udało mu się w końcu udzielić skąpych wyjaśnień policjantom, wyznał, że pił sam. Przejazdu nie otworzył, bo zasnął.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń mężczyzna pracował na zmianie od 7.00 do 19.00. Przyniesiony z domu alkohol spożywał sam od godzin popołudniowych. W pewnym momencie najprawdopodobniej zasnął. Nie potrafił wytłumaczyć swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Na szczęście nie doszło do tragedii.
Podejrzany noc spędził w policyjnym areszcie. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut i decyzją prokuratury został zwolniony. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Ewa Dobrowolska