Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Legendarny Al Capone zawita do Sieradza, czyli rozprawa o alkoholu i prohibicji

Legendarny Al Capone zawita do Sieradza, czyli rozprawa o alkoholu i prohibicji

OCZAMI_BLONDYNKINie od dziś wiadomo, że Polacy doskonale wiedzą, jak radzić sobie w trudnych czasach kryzysu. W europejskich rankingach daleko nam jednak do Skandynawów, którzy alkohol piją nawet w saunie. My kultywujemy tradycję na swój własny, słowiański sposób. Według statystyk mieszkańcy województwa łódzkiego wydali w 2012 roku miliony złotych na alkohol. Ciekawe, które z miast najwięcej?

 

Gdyby wierzyć wszystkim statystycznym obliczeniom - ja i mój pies mamy po trzy nogi… Ale poniższa analiza szczególnie przykuła moją uwagę. Sieradz znalazł się na zaszczytnym 10. miejscu, gdzie roczne wydatki na alkohol w przeliczeniu na jednego mieszkańca, wyniosły aż 850 zł! Na podium jednak króluje Rzgów z wynikiem 1172 zł, a na ostatnim miejscu Koluszki - 570 zł rocznie na alkoholowe trunki. W tym wyścigu pobiliśmy: Zduńską Wolę, Łask, Pabianice a nawet Łódź. Gonimy jednak miedzy innymi: Łowicz, Wieluń, Bełchatów, Skierniewice… .

Niby nic nadzwyczajnego - kolejna oderwana od rzeczywistości analiza, która na pewno nie uwzględnia niemowląt i osób w podeszłym wieku. A co najważniejsze, nie uwzględnia szarej strefy, babcinych nalewek, trunków z przydomowych bimbrowni, czy też... denaturatu. Tak, denaturatu, bowiem smakoszy tego trunku nie brakuje przecież w polskim krajobrazie. Zdumiewającego odkrycia dokonano w województwie opolskim, gdzie Sąd Rejonowy w Prudniku odmówił wszczęcia postępowania wobec miłośników skażonego spirytusu. Okazuje się, że mężczyźni pijący denaturat w parku, nie złamali prawa. Zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu alkoholizmowi, za spożywanie denaturatu w miejscu publicznym nie można nikogo ukarać, gdyż… nie jest to alkohol spożywczy. Pamiętam jak na zajęciach z prawa administracyjnego na Uniwersytecie Łódzkim wymagano od nas znajomości przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Podczas owych ćwiczeń nawet najwięksi geniusze na sali, nie wymyśliliby tak sprytnego sposobu ominięcia przepisów ustawy, jak wspomniani „smakosze” z opolskiego. Wprost nie mogę sobie wyobrazić miny szanownej Pani Profesor, tak bardzo wierzącej w nieomylność owych przepisów, gdyby któremuś ze studentów wpadł do głowy podobny pomysł. Można pójść o krok dalej. Jeśli ktoś zostałby skazany za jazdę samochodem po wpływem alkoholu, musi odwołać się od wyroku i stwierdzić, że pił… denaturat. A jeżeli denaturat nie jest alkoholem spożywczym, to i on był przecież trzeźwy! Nawet z kilkoma promilami we krwi.

Historia Ala Capone wciąż inspiruje. Co ten amerykański gangster ma właściwie wspólnego z Polakami. Myślę, że byłby z nas po prostu dumny, w końcu też miał europejskie korzenie. Jedyna różnica polega na tym, że on na amerykańskiej prohibicji alkoholowej dorobił się milionów, a my… . Na pewno słowiańska zaradność nie pozwoli nam długo pozostać obojętnym na ten precedens.

Czy ktoś zna bardziej kreatywny naród od naszego? Który szanujący się Fin czy Szwed wpadłby na pomysł, by „za pomocą kratki” przerejestrować Fiata Cinquecento na samochód dostawczy, albo w Ferrari zamontować sejf i zrobić z niego bankowóz, tylko po to, by wyprowadzić w pole urząd skarbowy, odliczając tym samym cały podatek VAT? Według mnie, nie trzeba będzie długo czekać na kolejną inicjatywę Polaków związaną z „odpowiednią” destylacją denaturatu i wprowadzaniem go do obiegu gospodarczego. Pamiętajmy jednak, Al Capone został w końcu skazany na 11 lat więzienia właśnie za nie płacenie podatki. Trochę mało hollywoodzkie zakończenie, jak na siejącego grozę gangstera z włoskiej mafii.

La Costra Nostra Mości Panowie! Ile sieradzanie wydadzą w tym roku na alkohol? Uwaga, sylwestrowa noc dopiero przed nami, więc wynik ten możemy jeszcze poprawić: Polak nie kaktus – pić musi. Tylko szkoda, że Unia Europejska wciąż wywiera na nas presję, by wprowadzić przepisy rodem ze Skandynawii, gdzie wódkę kupić można tylko w wyznaczonych do tego celu punktach czynnych o określonych godzinach. Dla porównania w Finlandii jeden punkt przypada na 27,6 tys. mieszkańców, gdzie w Polsce w latach 70-tych przypadał średnio na 631 osób. Byłam zszokowana, gdy w pewien piątkowy wieczór wybrałam się w Helsinkach do jednego z supermarketów, których sklepy możemy odnaleźć także w Polsce, w nadziei, że zakupię tam kilka butelek wina.

Po ciężkim tygodniu pracy chciałam zorganizować spotkanie integracyjne z naszymi fińskimi kolegami. Pytając ekspedientki, gdzie mogę znaleźć wino, odpowiedziała mi niemal krzycząc, że nie wolno czegoś takiego tutaj kupować! Skończyło się więc na herbacie i butelce szkockiej whisky, którą ze swoich zapasów przyniósł znajomy z pracy. Pijemy na potęgę. Co roku z powodu nadużywania alkoholu umiera na świecie 2,5 mln ludzi. Statystyczny Polak wypija rocznie 8 litrów czystego alkoholu. Podczas gdy w większości krajów europejskich ta średnia to okoł 5 litrów. Prohibicja nam jednak nie grozi. Na każdej stacji benzynowej można bez problemu kupić alkohol. I dobrze! Co by się stało, gdyby nagle odciąć dostęp do sklepów monopolowych i sprzedawać wódkę, np. tylko po godzinie 13-tej? Na pewno nie zwiększyłoby to trzeźwości naszego społeczeństwa a przyspieszyło jedynie rozwój szarej strefy. "Na podwórzu jest kałuża, a w kałuży tej się nurza... Hipopotam powiadacie? Nie, to tata po wypłacie". Przepis na swojski spirytus? Data bitwy pod Grunwaldem: 1 kg cukru, 4 dag drożdży i 10 l wody. I jak tu nie dopatrywać się narodowej tradycji?

Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie piątkowego wieczoru z przyjaciółmi przy herbacie. A integracja z fińskimi kolegami zakończyła się poznaniem chyba wszystkich języków reliktowych, zatem spotkanie uważam za udane.

Miłego tygodnia życzę miłośnikom herbaty, ale tylko z rumem.

Ewelina

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u