Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Mucha w zupie, czyli o urzędniczej schizofrenii

Mucha w zupie, czyli o urzędniczej schizofrenii

LEKKOSCBYTUNiedawno, będąc na obiedzie w ulubionym moim barze (nazwy nie wymienię bynajmniej nie ze względu na kryptoreklamę), spotkałem znajomego kominiarza, Tadeusza Śmidowicza. Odruchowo chciałem się złapać za guzik, a tu... ni ma! Szukam, szukam, jest, przy rozporku. Złapałem, oczywiście za guzik biorąc to za dobry omen jeśli chodzi u szanse u pań nieco młodszych ode mnie.


Tadeusza lubię i cenię nie tylko za wyjątkowe umiejętności kominiarskie, ale i życiowe. Toż to prawdziwy filozof kominiarski! A jakie ryby smaży, a najpierw je łowi! Ho, ho..., więc honor i ciekawość jeść obiad z Kimś takim. Zamówiłem krupnik, który okazał się nie tylko nadmiernie słony. Zjadłem trzy łyżki, by w czwartej znaleźć coś czarnego wielkości muchy. Ponieważ nie miałem okularów, dałem to coś Tadziowi do obejrzenia. Ale Tadeusz też nie miał okularów, no i autorytatywnie stwierdził, że to ziarnko pieprzu. Obejrzałem je dokładnie i stwierdziłem: - Tadeusz, od kiedy to pieprz rusza odnóżami? Dostałem nową zupę, botwinkę, równie niesmaczną jak ta pierwsza, ale to raczej wyjątek w tym barze, przeprosili mnie, więc dalej tam bywam. Głównie dlatego, że obiad po podwyżce kosztuje tylko dziewięć złotych. Jest jak wino: dobry i tani, dlatego dobry...

Przypomniałem sobie o tym, kiedy na konferencji prasowej w Urzędzie Miasta w Sieradzu dowiedziałem się, że w szkołach podstawowych i gimnazjach nie ma już szkolnych sklepików. Ministerialne przepisy wyrugowały z nich ,,śmieciowe jedzenie'' (dla mnie prawie każde jest mniej lub bardziej śmieciowe), a potem całe sklepiki. Prowadzącym nie opłaci się handlowanie kanapkami z rzodkiewką,żółtym serem i z jajkiem niefermowym, no i wodą na popitkę. Niegazowaną, bo gazowana jest śmieciowa i szkodliwa! Nieco później dowiedziałem się, że powstało już czipsowe podziemie: są tacy, którzy dorabiają sobie na boku nielegalnym handlem tym, co kiedyś było najczęściej kupowane w szkolnych sklepikach. Czyli takie ruchome meliny z zakąską.

Jakby urzędnikom mało było sklepików, wzięli się za szkolne stołówki, a konkretnie – za posiłki w nich serwowane. A to, że za dużo cukru i soli, o pieprzu nie wspomnie, bo nie powinno go być wcale w posiłkach dla rozwijających się dzieci i jeszcze szybciej rozwijającej się młodzieży. - Przecież to schizofrenia (paranoidalna, hebefreniczna, katatoniczna, rezydualna, niezróżnicowana, czy prosta?) - mówi mój niemal wszystkowiedzący kolega A. ze Szczecina. - Dlaczego to robią ci urzędnicy-szkodnicy? – pyta koleżanka K. z Zelowa, której mąż, dyrektor jednej ze szkół w tym zacnym mieście, rozplanował strategię funkcjonowania szkolnej stołówki tak, żeby obiad kosztował 5 złotych, a smakował jak za 50 zet, zaś ci chu... (tu cytat) jednym zarządzeniem wszystko zburzyli! Odpowiadam: jest ich za dużo, jest ich jak nigdzie indziej na świecie. A muszą się wykazać, więc się wykazują...

Jeden z mój znajomy, inżynier rolnik z wykształcenia, zawsze czyta na etykietach produktów o tym, z jakich składników zostały wykonane. Kiedy za dużo w nich ,,chemii'', inżynier od buraków i młodych jałówek nie kupuje produktu. Ostatnio dowiedziałem się, że już prawie niczego nie kupuje... Je korzonki, ekologiczne owoce, pije wodę ze studni i bimber. Jak tak dalej pójdzie, czuję, że niebawem będę robił to samo!

LEK.

Ps. Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u