Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony SIWIZNA NA SKRONIACH, STAL W PORTKACH...

SIWIZNA NA SKRONIACH, STAL W PORTKACH...

LEKKOSCBYTUOd jakiegoś czasu jest to moje ulubione powiedzenie. I raczej bardziej z racji wieku, czyli siwizny na skroniach. Druga część powiedzenia niech będzie moją słodką tajemnicą, o czym wiedzą niektóre bliższe mi przyjaciółki. I proszę mi wierzyć, nie są bynajmniej zawiedzione...

Wchodząc w jesień życia wielokrotnie spotkałem się w z tym, że moi koledzy mają problemy intymne, bo kto ich nie ma w wieku lat 60. i więcej? Są tacy i pewnie jest ich wielu. Chociaż zazwyczaj panowie przechwalają się swoimi możliwościami albo robią tajemniczą minę, która oznacza, że wszystko jest ok! Podejrzewam jednak, że to bardziej zasługa pijaru niż witalności i zdrowia. Od szczerych do bólu kolegów wiem jednak, że problem jest. Dlatego bez jakiegokolwiek zdziwienia przeczytałem kilka dni temu w ,,Gazecie Wyborczej'' (czy nie zaszkodzi mi to, że przyznaję się do czytywania ,,GW''?) śmiałej inicjatywie pewnego przedsiębiorczego człowieka.

Ów 49-latek z Łodzi zatrzymany został przez policję w jednym z łódzkich urzędów pocztowych, ,,gdy nadawał do swoich kolejnych klientów przesyłki z podrobionymi lekami.'' To były tabletki na potencję, które obrotny mężczyzna robił sam przez prawie dwa lata. Robił i sprzedawał z zyskiem. ,,Zabezpieczono komputery, na których – pisze dalej Anna Królak w ,,GW'' – znajdowały się szczegółowe dane dotyczące wprowadzania do obrotu podrobionych środków medycznych, ich nabywców oraz kwot poszczególnych transakcji''. Najciekawsze jest to, że ,,przeprowadzona ekspertyza tabletek potwierdziła, że nie są oryginalne. Nie były jednak szkodliwe i składały się głównie z gipsu''. Mężczyzna sprzedał ponoć około 2000 gipsowych tabletek, oszukując w ten sposób 820 osób na ponad 120 tys. zł! Ciekawe jest też to, że w swojej działalności wykorzystywał ,,dowód osobisty obcej kobiety''! Do iluż tragedii, czy sytuacji intymnie kłopotliwych doprowadził ów oszust? Można tylko domniemywać. W tym przekonaniu ugruntowuje mnie historia, którą kilka miesięcy temu opowiadał mi mój 62-letni kolega.

Wiadomo, że w tym wieku różnie bywa z potencją, co niemal całkowicie tłumaczy powodzenie specjalisty od gipsowych tabletek. Kolega, znany miłośnik kobiet i przygód z nimi związanych, jechał do poznanej już wcześniej pani do Łodzi. W pociągu przemyślał sprawę i postanowił działać ze wspomaganiem, bo różnie to bywa; nie wiadomo, czy dama przenocuje i poda śniadanie, czy pogoni na najbliższy pociąg. Po wyjściu z pociągu zażył więc cudowną tabletkę ,,V'', która miała zadziałać po jakichś czterdziestu minutach. Mniej więcej tyle zabrało mu dotarcie do wspomnianej damy. Znalazłwszy się w jej buduarze, którym było zwyczajne M-3 w bloku na Retkini, nasz bohater poczuł, że tabletka działa! Kiedy jednak zaczął się garnąć do zazwyczaj spragnionej miłości kobiety, ta zdystansowała się zdecydowanie mówiąc coś migrenie i koszmarnym bólu głowy. A tabletka działała!

Wracając do mojej siwizny na skroniach pragnę wyznać, że już od dawna żyję w przekonaniu, iż wobec kobiet lepiej być szczerym i przyznać się do wstydliwej niemocy, bo przecież prawda i tak da o sobie znać. Czasem przed, a czasem już w trakcie opadania... emocji. Prawdziwa kobieta reaguje zazwyczaj bardzo taktownie, opiekując się chorym tak czule i z wyrozumiałością, że po jakimś czasie osiągają obopólny sukces kończący się nie tyle szalonym orgazmem, co ogromną ulgą. A przecież w tym wieku i to się liczy.

Uwagi i połajania przyjmuję: CLOAKING LEK.

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u