Margaret pod sieradzką kroplówką
Margaret topowa gwiazda polskiej piosenki będzie długo wspominać Sieradz. Tu bowiem, w sobotni wieczór 11 czerwca, dopadło ją skrajne zmęczenie z przepracowania. Organizm przeciążonej koncertami 25-letniej kobiety odmówił na chwilę posłuszeństwa. Małgorzata Jamroży rodem z Ińska w Zachodniopomorskiem znalazła się w sieradzkim szpitalu!
Od kilku lat z zaciekawieniem obserwuję oszałamiającą karierę tej młodej artystki. Najpierw wydawało mi się, że to krótkotrwały produkt macherów od szołbiznesu; dwa-trzy przeboje, pełny gaz przez Polskę, deszcz kasy i szukamy następnej panienki. Ale kiedy przyjrzałem się bliżej, zmieniłem zdanie. Dwa lata temu podczas wieczoru walentynkowego z Radiem Z w klubie ,,Nautilus'' w Termach Uniejów miałem przyjemność poznać fertyczną, a jednocześnie nieśmiałą panienkę. Małgosia zrobiła na mnie dobre wrażenie, ponieważ przekonałem się, że ona naprawdę umie śpiewać! Występowała tam z Rafałem Brzozowskim absolutnie na żywo, z towarzyszeniem instrumentów akustycznych. Zabawa była przednia (jeszcze raz brawo Mariusz Woźniczka!), a Małgosia oczarowała mnie również ciekawą urodą i filigranową figurą!
Pamiętając tamto spotkanie z przyjemnością przyjąłem wiadomość, że Margaret wystąpi podczas Dni Sieradz'2016. Rozmowę z nią przed kamerą mieliśmy zrobić pół godziny przed koncertem. Ale wtedy okazało się, że wokalistka firmowana m.in. takimi przebojami jak „Thank you very much” ,"Tell Me How Are Ya", czy "Wasted", jest już w na oddziale ratunkowym sieradzkiego szpitala. Pojechała tam pod czułą opieką dwóch Janów, ratowników medycznych. Spędziła w szpitalu niespełna godzinę.
Dostała lek wzmacniający, EKG wypadło pozytywnie! Postawiono ją na nogi, o czym artystka poinformowała rozszalałą publiczność podczas koncertu, dziękując zajmującym się nią pracownikom szpitala, a w szczególności ratownikom.
Tak się złożyło, że materiał z koncertu, w którym wystąpił także zespół ,,Red Lips'', robiłem z Jurkiem Bednarkiem za kamerą, a ten jest właśnie ratownikiem medycznym, współpracującym z Telewizją Sieradz prawie ćwierć wieku! I kiedy dotarła do nas informacja, że Margaret jednak wywiadu nie udzieli, to właśnie on zaproponował abyśmy spróbowali pogadać z artystką na tzw. ,,wydrę'', na przykład i na... ratownika medycznego. - Powiem jej – roztropnie zagadnął Jurek - że to właśnie moi koledzy ją ratowali. Z pomysłu skorzystałem. Udało się! Tym bardziej, że powołałem się nie tylko na ratowników, ale także na najbardziej znanego mi mieszkańca Ińska, Janka Kuryluka, emerytowanego rybaka i nadal czynnego muzyka-amatora, grającego na klawiszach i śpiewającego po weselach i zabawach. Zadziałało! Rozmowa, choć króciutka, była niezwykle sympatyczna. Internauci wkrótce będą mogli to zobaczyć.
A ja, cóż, rozpoznaję u siebie oznaki tego, że właściwie jestem fanem charyzmatycznej dziewczyny z Ińska, którą fachowcy z branży ukształtowali nieco na wzór angielskich wokalistek z lat 60. ubiegłego wieku. A to przecież moja ukochana muzyka. Wiem też, że na pewno kupię którąś z płyt Margaret, a najlepiej dwie. Będę czekał okazji, aby podpisała mi je Małgosia Jamroży. Wiecie komu dam jedną z tych płyt? Jankowi Kurylukowi z Ińska, dla którego od dwudziestu lat piszę polski tekst piosenki Paula Mc Cartneya zatytułowanej ,,Only one More Kiss''. Może wreszcie napiszę...
Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING
LEK.