„Z glizdą to na ryby!” - to była moja riposta, kiedy po raz kolejny usłyszałam męską aluzję dotyczącą członka i tego, co można mi owym męskim przyrodzeniem zrobić. Na końcu języka miałam jeszcze: „Tym pędzlem Picassa to ty nic nie zdziałasz!” Co z wami jest, faceci? Czasami mam ochotę krzyknąć: „Idź na bezludną wyspę, może kokosy cię wysłuchają!” Pieprzenie, wkładanie, ujeżdżanie byka albo lizanie i tak na okrągło, a jak przychodzi co do czego, to pojawia się stres, nieśmiałość i... „Trzeba się napić” oraz „Człowiek nie kaktus, pić musi!”

Przeczytałam kiedyś artykuł napisany przez mężczyznę na temat tego, co najbardziej lubią feministki. Otóż według mężczyzny feministki najbardziej lubią pomstować na mężczyzn i to nie na jakichś szczególnych, tylko na wszystkich, a oni – mężczyźni muszą przepraszać za wszystko ze łzami w oczach i jeszcze klękać na kolana. Zagorzałą feministką nie jestem, ale nie da się nie pomstować na męskich osobników, skoro jak żyje na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy w moim życiu przeprosił mnie mężczyzna. Zawsze gdy w domagam się przeprosin słyszę: „Niby za co? Przecież ja nic złego nie zrobiłem. Skąd te pretensje?” Za to na przykład, że nie jest miłe, słuchanie o tym, że „dupa mi urosła” albo „mam za małe cycki”. Natura mnie taką stworzyła i tego nie zmienię, bo po pierwsze, nie chcę, a po drugie, podobam się sobie. Jeśli mężczyźnie nie podobam się taka, jaka jestem, to droga wolna!

W zeszłym roku w sieci rozgorzała dyskusja dotycząca kampanii „Razem przeciwko kulturze gwałtu”. Mężczyźni ubrani w sukienki wypowiadali słowa: „Jeśli sukienka jest zaproszeniem do gwałtu, to zapraszam”. Ta kampania wzbudziła skrajne emocje. Zwłaszcza, że cytowano Janusza Korwina-Mikke, który twierdził, że „...kobiety zawsze się troszeczkę gwałci” albo Andrzeja Leppera, który dziwił się, że „...jak to jest możliwe, żeby zgwałcić prostytutkę?” Oprócz tego wielu współczesnych polskich myślicieli wypowiadało się, że nie ma czegoś takiego, jak „kultura gwałtu”. Kampania miała swój cel, a panowie – groźni w damskich strojach - chcieli zademonstrować absurd tłumaczenia niejednego gwałciciela, że zachęcała go... sukienką. Pomijając główny, acz zacny, cel tej kampanii, chcę powiedzieć, drodzy panowie że, niestety, gwałcicie nas swoimi tekstami, notorycznymi aluzjami dotyczącymi długości bądź grubości, tudzież ogólnie dotyczącymi seksu. Ileż można słuchać o „dup..ch, chuj...ch, pi...dach itd”! No, ile!?

Owszem współczesne kobiety lubią seks. Chcą go uprawiać tak samo jak mężczyźni. Zmieniło się nawet podejście kobiet do uprawiania seksu tylko z jednym facetem. Co więcej, kobiety lubią rozmawiać o seksie i to z facetami, ale żadna nie będzie prawić o „dup..ch, chuj...ch, pi...dach itd”, bo to jest gwałt na kobiecie i na... języku polskim! Niestety, niejednokrotnie rozmawiając z mężczyzną, nie da się nie ulec wrażeniu, że gdyby pobierano podatek od powierzchni męskiego mózgu, to w większości przypadków dostaliby zwrot podatku.

„Ruda tańczy jak szalona. Krzyczy, piszczy, to jest ona! Rudą lalę pokochałem. Z rudą noce są wspaniałe”. Czy wiecie, że dzieci tańczą do tej piosenki w przedszkolach? Ważniejszy jednak jest fakt, o którym mało kto wie. Nieprzypadkowo, może nieświadomie, ale nie przypadkiem do teledysku tej discopolowej piosenki została wybrana przez autora ruda kobieta. Dlaczego? Mężczyźni mają to zakorzenione od wieków, bo najbardziej wpływowe kurtyzany – prostytutki w europejskiej historii były rude, zwłaszcza w okresie Odrodzenia. Te, które obsługiwały na najwyższych szczeblach władzy, były wzorem wyrafinowania i naśladowania dla niższych klas społecznych. W domach publicznych zawsze znajdowała się jakaś rudowłosa. Przetrwało do dziś i zakorzeniło się w męskiej świadomości, że ruda zrobi to najlepiej. Jeśli w radiu czy telewizji utrwala się takie stereotypy i dzieci to tego tańczą w przedszkolach, nie rozumiejąc słów i przesłania, to jak tu nie odnieść wrażenia, że nie jest to kultura gwałtu?

PS