Trwam, trwam i wytrwam!
Kilkanaście lat temu, w najgorszym dla mnie czasie, kiedy polowali na mnie przeróżni politycy, zwykłem mawiać, że pewnie niedługo zmienię nazwę mojej firmy na Telewizja Wytrwam. Teraz też nie jest słodko, ale trwam. Kosztuje mnie to wiele, zwłaszcza w sferze bardzo wielu wydarzeń wokół mnie. I to takich, które kiedyś trudno mi było sobie wyobrazić. Ale ja, cóż, zawziąłem się; trwam, trwam i wytrwam!
Jakiś czas temu wspominałem z moim serdecznym kolegą z czasów ,,Głosu Robotniczego'', Andrzejem Kobalczykiem, który był dziennikarzem tego dziennika wiele lat, kierownikiem Oddziału ,,GR'' w Piotrkowie Trybunalskim, jacy to kiedyś byli dziennikarze. Barwne ptaki, o szerokich zainteresowaniach: jeden rzeźbił i malował, inny pisał ciekawe prace historyczne, jeszcze inny – jak Andrzej właśnie – pływał żaglówką nawet po Bałtyku. Wszyscy mieli ukończone studia i matury z dobrych szkół średnich. A przecież była komuna i rzekomy dobór ideologiczny do zawodu... Teraz miejsce dawnych wydziałów nauk społecznych zajęła najważniejsza szkoła w Toruniu, gdzie ideologii więcej niż podczas szkoleń w Komitecie Centralnym PZPR. Opowiadał mi jeden z uczestników blokady rolników w Błaszkach, jak to stali i stali z transparentem, na którym widniał napis WARTA. Żaden pies z kulawą nogą reporter nie podchodził do nich, a paru dziennikarzy na tej blokadzie było. W końcu mój kolega, działacz Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego podszedł do telewizyjnego reportera z prośbą o wypowiedź, bo rolnicy z gminy Wróblew i Błaszki co i raz stawali przed kamerą, a ci z gminy Warta wcale. Jakież było jego zdumienie, kiedy przedstawiciel Telewizji Trwam odmówił zrobienia wypowiedzi któregoś z rolników z Warty. Dlaczego? - zapytał zdesperowany kolega. - Bo nie będziemy reklamować firmy ubezpieczeniowej... – odrzekł święty mądrala i poszedł sobie.
Wczoraj czytam w internecie: ,,Z okazji Światowego Dnia Osób z Zespołem Downa, w Ostrołęce zainaugurowano działalność Ośrodka Koordynacyjno-Rehabilitacyjno-Opiekuńczego, który powstał w ramach programu "Za życiem". O projekcie zrobiło się głośno z powodu pomysłu, na który wpadli jego organizatorzy. Chodzi o płacenie 4 tys. złotych kobietom, które zdecydują się urodzić dziecko ciężko lub nieuleczalnie chore. Dotyczyło to także dzieci, o których było wiadomo, że umrą od razu po porodzie.''. Czytam oniemiały, a nie powinienem, bo jestem po ciężkim zabiegu ma moim niezwykle żywym organizmie. Tym podobnych przykładów mógłbym podać wiele.
Ale jak to, zastanawiam się. Nie czytać, nie oglądać, nie myśleć? To znaczy myśleć, ale pozytywnie. Jak uczyli mnie rodzice. Miałem wbijane do głowy: bądź wrażliwy nie tylko na piękno, ale też na zło wszelkie, chamstwo i głupotę. Cierpię, bo dla własnego dobra staram się takim wrażliwcem nie być. Znaleźć sobie niszę, gdzie nie będę narażony bez przerwy na państwowe, ustawowe miłosierdzie chrześcijańskie, nową historię i wszystko co narodowe jest i będzie. Nowe święta, ustawy, nowy porządek, bo stary jest zły, mało narodowy.
A ja, cóż, znający mnie trochę więcej niż zwyczajni znajomi wiedzą, gdzie to wszystko mam! W jakim ciemnym miejscu! Ciężko mi, zaciskam zęby i mówię: wytrwam, wytrwam, przetrwam, bo przecież Związek Radziecki w końcu upadł, a prawie nikt w to nie wierzył! Liczę zatem, że rodzima czarna bolszewia odejdzie w niebyt. Tylko kiedy? Sobie i Wam życzę, abyśmy dożyli tego jak najszybciej. Alleluja Siostry i Bracia!
Połajania i uwagi przyjmuję: CLOAKING
LEK.