Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Opowieści szkolnej gawiedzi: Maślane bułeczki

Opowieści szkolnej gawiedzi: Maślane bułeczki

Szkoła. Miejsce, którego większość młodzieży nie znosi. Bo kto lubi rano wstawać, nosić ciężkie plecaki, uczyć się i skupiać przez średnio siedem godzin dziennie? Istne piekło! Z drugiej jednak strony, gdzie indziej, jak nie w szkole dowiemy się tylu ciekawych nowinek z życia koleżanek i kolegów, których codziennie mijamy na szkolnym korytarzu?

Najbardziej chwytliwy temat? Czyli kogo, z kim, gdzie i w jakiej pozycji ostatnio się widziało. To nie żarty. Na każdej przerwie, mijając grupkę rozchichotanych dziewoi można usłyszeć to i owo. Choć wolelibyśmy nie znać prawdy, w obawie o nasze zdrowie psychicznie. Niektórzy jednak nie potrafią trzymać języka za zębami i wyjawią wszystko, co chce się wiedzieć, wystarczy tylko odpowiednio takiego delikwenta podejść. Kilka pytań naprowadzających i rozluźniających atmosferę wystarczy, aby... przerazić się nie na żarty.

Najgorzej jest wtedy, gdy słysząc jakieś stwierdzenie nasz światopogląd ulega gwałtownemu załamaniu. Do tej pory dzwoniłam do przyjaciółki i mówiłam do niej: Chodź ze mną do sklepu (czy gdziekolwiek indziej). Umawiałyśmy się na godzinę i spędzałyśmy w mieście sporo czasu, buszując po galeriach, czy pijąc cieplutką Latte w kawiarni. Nie sądziłam, że te zwyczajne słowa mogą mieć drugie dno. I to jakie drugie dno! Jakiś czas temu moja koleżanka żaliła się wszystkim naokoło, że chłopak, który się jej podoba nie chce z nią chodzić. Okey, myślę sobie, w sumie nic dziwnego. Ja też bym nie chciała. I to nie dlatego, że koleżanki nie lubię, czy coś. Po prostu… Komu chciałoby się wstawać godzinę wcześniej niż zazwyczaj, żeby iść do sklepu po bułki i kiełbaskę na śniadanko? Mnie na pewno nie. Zgaduję, że większość wolałaby się wyspać, chociaż odrobinę. Dlatego w pełni rozumiem tego chłopaka. Jednak ta niewiasta chyba zapomniała o znaczeniu pewnych słów. A raczej użyła je w niewłaściwy sposób. Podejrzewam, że chodziło jej o to, aby ten wyżej wymieniony osobnik płci męskiej został jej boyfriendem. Tak, to by w sumie bardziej pasowało do jej charakteru – do rannych ptaszków to ona nie należy.

Przyznaję się bez bicia. Gdy w pierwszej chwili przyszło mi na myśl to, że moja kumpela może odebrać te słowa w dość dwuznaczny sposób, to aż mi serce stanęło. Po chwili jednak, gdy ruszyło, doszłam do wniosku, że większość osób tak mówi. Dlatego każdemu, kto rzuca stwierdzenie: Chodzę z tym, a tym..., mówię – Gdzie, po bułki do sklepu? Czy po warzywa na obiad? Wtedy każdy zaczyna myśleć nad tym, co mówi, a ja mam nie lada satysfakcję. Może w końcu ktoś nauczy się wypowiadać adekwatnie do sytuacji?


Kocimiętka

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u