Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Młode Siewie Co dalej?

Co dalej?

PIORNIK1Rodzimy się nieświadomi tego, co przyniesie życie. Idziemy do szkoły, powoli uczymy się poznawać świat, wyznaczamy swoje pierwsze cele. Aż w końcu stajemy przed pytaniem: "Co dalej?"

Jako dziecko patrzyłam na starszych od siebie i myślałam, że są niesamowicie dojrzali i wiedzą, czego chcą od życia. Nie bałam się zatem przyszłości. Myślałam, że gdy nadejdzie czas, będę dokładnie wszystko wiedzieć. Od zawsze powtarzałam sobie jak mantrę: "To problemy mnie z przyszłości" i odpływałam w błogi sen. Potem znalazłam się w liceum i zaczęło do mnie docierać, że nadal nie znalazłam swojej odpowiedzi na pytanie, co dalej?. "Spokojnie" – powtarzałam sobie – "Przede mną jeszcze trzy lata". Czas zleciał jednak jak z bicza strzelił, a ja zamiast ograniczyć opcje, miałam ich coraz więcej. Oczywiście, przychodziły do nas panie z doradztwa zawodowego z testami, które każdy może znaleźć obecnie w internecie i mówiły nam, że poznanie swojej osobowości pomoże nam w podjęciu decyzji. Znajomi patrzyli na moją kartkę z rozwiązaniami i mówili, że mam niesamowite szczęście, bo mogę przebierać w ofertach studiów. Wyniki pokazywały bowiem, że powinnam nadawać się do każdego rodzaju pracy. Ale dla mnie to "wszystko" równało się "nic". Ludzie wokół mnie mówili: "To dobrze, że masz tyle możliwości, będziesz mogła wybrać to, co lubisz". Z zazdrością patrzyłam, jak innym udaje się zawęzić jakoś krąg swoich poszukiwań. Później jednak okazało się, że większość z nas nadal nie wie, jaki kierunek studiów wybrać. Zaczęłam się zatem zastanawiać, gdzie się podziali ci wspaniali dorośli ludzie, których widziałam oczami dziecka? Porównywałam tamto wyobrażenie z rzeczywistością i zorientowałam się, że prawdopodobnie nigdy ich nie było, ponieważ, czy tego chcemy czy nie, na zawsze pozostajemy w pewien sposób dziećmi. Zarówno ja jak i moi przyjaciele naiwnie liczyliśmy na to, że ktoś kiedyś przyjdzie do nas i powie, że do czegoś się nadajemy, my i tylko my. Niestety, taki moment nigdy nie nadszedł.

Do tej pory było łatwiej, miałam jasno wytyczoną trasę, wiedziałam do jakiej szkoły pójdę i na jakim profilu chcę się uczyć. Dzisiaj rodzina pyta "Jakie studia?", a ja cierpliwie odpowiadam, że czekam na wyniki matur, aby podjąć ostateczną decyzję. Jest w tym wszystkim pewna ironia. Człowiek uczy się całe życie, licząc na to, że rozwieje w ten sposób wątpliwości i że przygotuje go to do życia w społeczeństwie. Jednak kiedy przychodzi co do czego, orientuje się, że nie wie i prawdopodobnie nigdy się nie dowie.

Pamiętam jak moja nauczycielka języka polskiego powiedziała kiedyś, że to nie matury są stresujące, lecz moment wyczekiwania na wyniki. Ponieważ właśnie znalazłam się na tym etapie życia, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że tak nie jest – przynajmniej w moim przypadku. Tak, nie mam pewności co przyniesie przyszłość, ani jaka będzie moja praca, ale wiem jedno – poradzę sobie. Nie jestem przecież jedyną, która musi zmierzyć się z trudnymi wyborami. Tyle osób przede mną i prawdopodobnie jeszcze po mnie starało się i będzie się starać jakoś uporządkować to wszystko w głowie, i przetrwali. Nawet ci, którzy mieli już jakiś plan na siebie, nie zawsze go później realizowali. Zatem obecnie robię to, na co do tej pory zawsze brakowało mi czasu i delektuję się chwilą. Staram się jak mogę by te czynności stały się moją nową normalnością. Bo im więcej myślę, tym mocniej dochodzę do wniosku, że to nie przyszłości, czy nieznanego w rzeczywistości się boimy. Tak naprawdę przeszkadza nam brak ograniczeń, ponieważ zdążyliśmy się przez te wszystkie lata przyzwyczaić do określonego harmonogramu, mieliśmy ustalony tryb życia. W tygodniu budzik, szkoła, a w weekendy wolne. To już minęło. Pora zacząć decydować za siebie i szukać nowych, ciekawszych dróg.

Dlatego na pytanie: "Co dalej?" znowu ze spokojem odpowiem: "To problemy mnie z przyszłości". Teraz jestem jednak bogatsza o jeszcze jedno zdanie, które będę pewnie powtarzać jeszcze wiele razy. Wisława Szymborska napisała bowiem: "Nie wiem i nie wiem, i trzymam się tego jak zbawiennej poręczy". Właśnie tak się teraz czuję.

Zapętlona

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

Z krainy dowcipu

terkamichal24
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u