Chciał rzucić się pod pociąg, ale wcześniej zadzwonił na policję
Z kolejnym niedoszłym samobójcą (dwóch chciało sobie odebrać życie w miniony weekend) mieli do czynienia policjanci ze zduńskowolskiej komendy. Tym razem zdesperowany mężczyzna sam zadzwonił do dyżurnego z informacją, że zamierza rzucić się pod pociag. Powodem była wcześniejsza kłótnia z konkubiną.
Poszukiwania desperata trwały kilka godzin i zakończyły się w środku nocy. W międzyczasie sztab policjantów penetrował okolice torów kolejowych w rejonie ulic: Szadkowskiej, Torowej, Dworcowej, Opiesińskiej. Podczas rozmowy z mężczyzną dyżurny ustalił, że konkubina, z którą się pokłócił mieszka na ulicy Sieradzkiej. Tam też udał się patrol policji. W rozmowie z kobietą ustalono, że desperat to 36-letni zduńskowolanin. Kobietę poproszono, aby zadzwoniła do konkubenta i wypytała, gdzie się znajduje. Dyżurny z kolei przekonywał telefonicznie 36-latka, że konkubina bardzo się o niego martwi i z niecierpliwością czeka na niego w domu. Kobieta potwierdziła to również w kolejnej rozmowie telefonicznej z konkubentem. Około godziny 1.20 niedoszły samobójca pojawił się na ulicy Sieradzkiej. Tam został zatrzymany przez stróżów prawa i dowieziony do szpitala miejskiego. Był nietrzeźwy. Dyżurujący lekarz zezwolił na przebywanie mężczyzny w areszcie komendy. Po tej decyzji, dla jego bezpieczeństwa natychmiast trafił do celi. Działania policji zakończyły się o godzinie 2.20.
Ewa Dobrowolska