ZDUŃSKA WOLA. Historia chorego Wiktorka i taty Mariusza, który się nim opiekuje poruszyła serca widzów z całej Polski
Taka miłość się nie zdarza? A jednak zdarzyła się! Samotny mężczyzna i samotny, opuszczony przez rodziców chłopczyk tworzą teraz rodzinę. W Zduńskiej Woli. Jak podaje portal lodz.tvp Wiktor był opuszczonym niemowlęciem w szpitalu, umierającym pacjentem na intensywnej terapii i podopiecznym hospicjum. Przetrwał jednak wszystko i los wreszcie się do niego uśmiechnął. Półtoraroczny obecnie chłopczyk znalazł tatę, a przy nim troskliwą opiekę. To historia o dwóch sercach: jednym chorym i drugim, które otworzyło się na dzielnego, małego wojownika.
Chociaż ruchy Wiktorka ograniczają rurki, wężyki i różne urządzenia, maluch ciągle się uśmiecha. I właśnie ten uśmiech zdobył serce pana Mariusza. Poznali się w łódzkim hospicjum dla dzieci, gdzie zduńskowolanin był wolontariuszem.
- Miał nieco ponad roczek, śliczną buzię, jak się patrzyło, to jak na zdrowie dziecko
Chłopczyk był ciężko chory, zaraz po operacji na otwartym sercu. Wkrótce znów wrócił do szpitala. Razem ze swoim opiekunem. Kiedy okazało się, że na dalsze leczenie musi jechać do Olsztyna, Pan Mariusz ruszył jego śladem. 350 kilometrów w jedną stronę. W końcu zdecydował, że będzie spędzał z chłopcem tydzień a na drugi wracał do domu. To poruszyło lekarzy i pielęgniarki.
Widziały jak ja na Wiktorka reaguję i Wiktorek na mnie i powiedziały: skoro tak jesteście zżyci, to czemu go pan nie weźmie do siebie? Nie brałem takiej opcji bo jestem samotny, kto by mi Wiktorka dał?
A jednak. Pan Marcin przeszedł odpowiednie szkolenie, hospicjum pomogło mu w formalnościach, wyposażyło mieszkanie w sprzęt medyczny. Kiedy stan chłopca się ustabilizował, Wiktorek zamieszkał w Zduńskiej Woli. Ze swoim oficjalnym, zastępczym tatą.
Traktujemy to w kategoriach cudu. Cudem zawsze jest znalezienie rodziny zastępczej dla chorego dziecka, a tu mężczyzna, samodzielny. My wspieramy, ale rola taty jest nie do przecenienia
A Pan Mariusz jest tatą stuprocentowym.
KaMi S