Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Redaktor Krzysztof Lisiecki marzył, by za jego życia wybudować pomniki Władysława Reymonta. W Małkowie i Warcie

Redaktor Krzysztof Lisiecki marzył, by za jego życia wybudować pomniki Władysława Reymonta. W Małkowie i Warcie

Ten tekst czekał blisko trzy lata na publikację. Krzysztof mawiał "Jeszcze za wcześnie, aby nie zapeszyć" Może teraz jest ten czas, aby powrócić do tematu? Redaktor Krzysztof Lisiecki marzył, by za jego życia wybudować pomniki Władysława Reymonta. W Małkowie i Warcie. Mijają trzy lata, odkąd w Sieradzu powstała inicjatywa budowy pomnika Władysława Reymonta. Jej pomysłodawcą był zmarły 16 sierpnia ubiegłego roku redaktor Krzysztof Lisiecki, założyciel Portalu Telewizyjnego siewie.tv. Jednak pomnik miał stanąć nie w samym Sieradzu. Noblista w swoim życiu był mocno związany  regionem sieradzkim. W listach do przyjaciół wspominał, że na Ziemi Sieradzkiej czuł się potrzebny i doceniany. Wypadające w tym roku stulecie otrzymania przez pisarza Literackiej Nagrody Nobla skłoniło pomysłodawcę odbudowy pomnika Reymonta do przypomnienia tej historii w Sieradzu.


 

W planach red. Lisieckiego była budowa nie jednego, a dwóch pomników Władysława Reymonta. Jeden z nich miałby stanąć przy pałacu w Małkowie, drugi na płycie Rynku w Warcie w powiecie sieradzkim, zapowiadał jeszcze w 2021 roku pomysłodawca przedsięwzięcia - sieradzki dziennikarz, szef Telewizji Sieradz i portalu siewie.tv -  Krzysztof Lisiecki.

"- Chcemy by pomnik był ceramiczny. Nie słyszałem o takim pomyśle w Polsce - mówił wtedy Lisiecki.

Chodzi o przypomnienie mieszkańcom tego regionu, a przy okazji  i całej Polski o związkach Władysława Reymonta z Ziemią Sieradzką. To miejsce, w którym czuł się jak u siebie w domu. I często tu bywał." - dodał.

- Zachowało się wiele jego wspomnień w listach do przyjaciół, w których pisze, że w Sieradzu i na tutejszej ziemi czuje się wspaniale. Jest doceniany i dobrze przyjmowany - opowiadała także wówczas dyrektorka Muzeum Miasta i Rzeki Warty Barbara Cichecka. Pisarz przyjeżdżał chętnie nie tylko do Małkowa, ale też do Tubądzina.


Do Małkowa niedaleko Warty, pisarz przyjechał na zaproszenie ówczesnych (od 1895 roku - przyp. siewie.tv) właścicielek pałacu Marii i Walentyny Pstrokońskich, który nazywany był azylem dla artystów.  Po pierwszym spotkaniu w Paryżu na rewizytę umówiono się w małkowskim salonie kulturalnym. Atmosfera tego miejsca i doskonały kontakt z mieszkańcami regionu, skłoniły Reymonta do kupienia ziemi w okolicy.

- Reymont kochał wieś. W mieście źle się czuł i mówił, że jego żywiołem jest wieś - dodała Barbara Cichecka.


Być może nie okazał się znakomitym gospodarzem ziemskim, a był właścicielem niedalekiego Kołaczkowa i...120 hektarów, ale zyskał uznanie lokalnej społeczności, która doceniała jego twórczość. Za "Chłopów", których ponoć jedną z części napisał właśnie w Małkowie,  Reymont otrzymał nagrodę Polskiej Akademii Umiejętności -  w 1917 roku oraz Nagrodę Nobla - w 1924 roku. Dwa lata później, w Małkowie stanął jego pomnik autorstwa Stanisława Jagmina, rzeźbiarza, który również bywał w Małkowie i z Reymontem się zaprzyjaźnił. Niestety został zniszczony przez Niemców w czasie okupacji.

Ponad pół wieku później - dokładnie w 1967 roku odsłonięto nowe popiersie Reymonta (na zdjęciu),   z brązu, które było wierną kopią tego sprzed wojny. Niestety zostało skradzione najprawdopodobniej przez złomiarzy z terenu pałacowo-parkowego pod koniec stycznia 2012 roku. W tworzeniu pomnika sprzed 50 lat uczestniczył pomysłodawca jego odbudowy.

- Była to wielka akcja zakrojona na całą Polskę Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Jako uczniowie zbieraliśmy metale kolorowe na ten pomnik. Okazało się później, że było to 180 kg metali - wspominał Krzysztof Lisiecki.

Do inicjatywy odbudowy pomnika Władysława Reymonta włączyło się Stowarzyszenie Dziennikarzy jego imienia. W planach do 2024 roku jest zorganizowanie 100 różnych wydarzeń: historycznych, biegów, spotkań, prelekcji i tym podobnych przedsięwzięć w setną rocznicę otrzymania przez pisarza nagrody Nobla.

Ceramiczne pomniki miały być gotowe do 2024 roku. Niestety, śmierć pomysłodawcy akcji spowodowała, że rozmowy z samorządowcami utknęły w miejscu. .. Może jest jeszcze czas, aby akcji nadać nowego biegu? 5 grudnia 2025 roku wypada bowiem 100-lecie od śmierci Noblisty. Co o tym myślicie?

źródło: Radio Łódź, arch. siewie.tv, KaMi S.

Opr. KaMi S

Uwadze polecamy felieton red. K. Lisieckiego o skradzionym popiersiu Reymonta z 20 stycznia 2012 roku:
No i przepadł mój kilogram Reymonta

Pesymiści mówią w takich przypadkach: Świat się kończy, pora umierać... Optymiści natomiast odpowiadają: Złapią ich i surowo ukarzą! Kogo? Ano tych, którzy w nocy z 26 na 27 stycznia skradli z parku pałacu w Małkowie popiersie Stanisława Reymonta, laureata literackiej Nagrody Nobla z 1924 roku. Przypomnę, że Reymont a właściwie Rejment, bo takie nazwisko nosił jego ojciec, otrzymał wspomnianą nagrodę za epopeję ,,Chłopi''. Ponoć kosztem innego wielkiego pisarza, Stefana Żeromskiego, którego z wyścigu o nagrodę wyeliminował jego żarliwy antygermanizm.

Związki Władysława Reymonta z Ziemią Sieradzką są odnotowane nawet w jego twórczości. Uwiecznił on chłopów z Charłupi Wielkiej w zbiorze nowel ,,Pęknięty dzwon''. Chłopi okazali wdzięczność, bowiem obecna na pogrzebie (9 grudnia 1925 r.) pisarza delegacja mieszkańców wsi złożyła na grobie wieniec z napisem na szarfie ,,Swojemu Przyjacielowi – chłopi z Sieradzkiego'' .

A jakież to okoliczności sprowadziły Władysława Reymonta do Charłupi Wielkiej? 13 lipca 1900 roku pisarz uległ wypadkowi kolejowemu. Złamał dwa żebra, ale znajomy lekarz napisał mu w raporcie lekarskim, że złamanych żeber było dwanaście, zaś pacjent ,,odniósł także inne kontuzje i nie wiadomo, czy będzie nadal zdolny do pracy umysłowej''. Dzięki temu Reymont otrzymał bardzo wysokie odszkodowanie – aż 38,5 tysiąca rubli. Zdecydowanie pomogło mu to osiągnąć niezależność finansową, którą w późniejszych latach skutecznie wsparła twórczość literacka. I to właśnie pomyślność finansowa sprawiła, że pisarz zaczął marzyć o własnym majątku ziemskim. Utwierdził go w tym przyjaciel, ziemianin, Feliks Radoński, który pomógł w zakupie majątku w Charłupi Wielkiej. Najprawdopodobniej mieli na to wpływ Pstrokońscy z Małkowa, u których Reymont bywał już na początku XX wieku. Majątek w Chrłupii Wielkiej kupił wiosną 1912 roku. Tak pisał wtedy w liście do znajomej: „ ... bo jak Pani wie, zrobiłem wreszcie to, o czym tak dawno marzyłem, kupiłem kawałek ziemi z chałupiną. Wszystkiego razem 120 morgów, w tym orna ziemia, park, sady owocowe, łąki i torfy, rzeczka oblewa park z dwóch stron. Dom również stary z połowy XIII wieku .... . Od miasta powiatowego Sieradza mamy 4 wiorsty.” Niestety, kupił kota w worku: majątek był zaniedbany, a pisarz gospodarzył w nim nieudolnie. Jednak szybko naprawił błąd i sprzedał majątek w Charłupi już w styczniu 1913 roku. Nie zerwał jednak kontaktów z Ziemią Sieradzką. Bywał u Pstrokońskich, bywał u Walewskich w Tubądzinie, których odwiedził ostatni raz pod koniec 1918 roku i tam cieszył się z odzyskania przez Polskę niepodległości. Do końca życia utrzymywał korespondencję z Józefem Bednarkiem z Charłupi Wielkiej. Wysyłał mu nawet pieniądze - honoraria za spisywanie piosenek i bajek ludowych, które dziś znajdują się w zbiorach Ossolineum we Wrocławiu.

O tych kontaktach Reymonta z Ziemią Sieradzką przypomniała doktor Eugenia Kaleniewicz, lekarz psychiatra Szpitala Psychiatrycznego w Warcie (przepracowała w tym szpitalu 33 lata), społeczniczka, niestrudzona działaczka Polskiego Towarzystwa Krajoznawczo-Turystycznego. W 1965 roku pani Eugenia weszła w skład Zarządu Oddziału PTTK w Warcie i wkrótce doprowadziła do odbudowy pomnika Reymonta w Małkowie. Przypomnę, że był to pierwszy pomnik noblisty w Polsce. W hołdzie pisarzowi wystawiła go w 1926 roku Maria Pstrokońska. Pomnik dłuta Stanisława Jagmina stanął w parku, w ulubionym miejscu Reymonta, gdzie pięknie śpiewały słowiki. Noblista lubił tam tworzyć i – jak mówiła Eugenii Kaleniewicz Maria Pstrokońska – pisał tam niektóre rozdziały ,,Chłopów''. Oczywiście, na początku okupacji hitlerowcy zdemontowali pomnik.

Z inicjatywy Eugenii Kaleniewicz jeszcze w 1965 roku powołano Komitet Odbudowy Pomnika Reymonta w Małkowie (szpital posiadał wówczas swą filię w pałacu), a na jego czele stanął dyrektor szpitala Czesław Tracewski. Przez niemal dwa lata mieszkańcy Warty i okolic zbierali złom metali kolorowych i pieniądze. Zbierałem i ja, bowiem w Szkole Podstawowej we Włyniu, do której wówczas uczęszczałem, działało prężnie koło PTTK. Działało przede wszystkim dzięki mojemu ojcu, Janowi Lisieckiemu, który był wówczas kierownikiem tej szkoły. Pamiętam, że o złom metali kolorowych było bardzo trudno. Penetrowaliśmy z kolegami różne miejsca, ale rezultaty były marne. Dopiero wyjazd do dziadka, do Świerczowa i poszukiwania na strychu domu, w którym się urodziłem, przyniosły powodzenie. Znalazłem dziwnie pokręcaną miedzianą rurkę (teraz wiem, że była to część chłodnicy do pędzenia samogonu) oraz mosiężne żelazko. W sumie było to ponad kilogram kolorowego złomu. Byłem bardzo dumny ze znaleziska.

Doskonale pamiętam ciepły majowy dzień w 1967 roku, kiedy została odsłonięta replika popiersia przedstawiająca autora „Chłopów". Tej wspaniałej uroczystości z udziałem ponad dwóch tysięcy ludzi z całej Polski towarzyszył rajd pieszy, sesja popularnonaukowa, występ zespołu z Lipiec Reymontowskich, który przedstawił spektakl zatytułowany ,,Wesele Reymontowskie'' oraz wystawa poświęcona nobliście. Kilka miesięcy później, także dzięki staraniom E. Kaleniewicz, powstała w Małkowie Izba Regionalna PTTK, która była zaczątkiem otwartego w 1981 roku Muzeum Miasta i Rzeki Warty w Warcie.

,,Pani doktor Eugenia Kaleniewicz przewraca się w grobie!'' - tak skomentowała kradzież pomnika pani Barbara Cichecka, kustosz Muzeum Miasta i Rzeki Warty. I pewnie miała rację, bowiem w świecie Pani Doktor nie było miejsca nawet na myśli o takim zdarzeniu. Ale cóż, tego świata już nie ma. Jest za to nasz rodzimy kapitalizm, który zrodził tak koszmarne patologie, że pewnie nie mieszczą się w głowie niejednego noblisty!

Ps. 30 stycznia Burmistrz Warty, Jan Serafiński wyznaczył nagrodę w wysokości 3 tysięcy złotych za informacje, które przyczynią się wykrycia sprawcy (sprawców) kradzieży pomnika.

LEK



FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u