Drogie picie pod chmurką
Przed laty o złej sławie ulic i zamieszkujących ją zduńskowolan mówiono w kontekście Kruczej i Sieradzkiej. Krucza z tej listy została wykreślona, na Sieradzkiej patologiczne zdarzenia wciąż mają miejsce. Teraz do tej ulicy dopisać można śmiało Szadkowską. A dokładnie jej odcinek od skrzyżowania z ul. Marii Curie-Skłodowskiej.
Jeszcze dwa miesiące temu zwłaszcza lokatorzy kamienicy pod nr 29 mieli nadzieję, że w naznaczonej złą sławą posesji wiele zmieni się na dobre. Po tym, jak zarobaczone i zdewastowane mieszkania opuściły dwie chore siostry alkoholiczki. Ich lokale przez lata były bowiem o każdej porze dnia i nocy przytuliskiem dla okolicznych pijaczków. O sprawie więcej na: http://www.siewie.tv/artykuly/aktualnosci/5324-siostry-alkoholiczki-z-kamienicy-przy-szadkowskiej-29-w-kocu-opuciy-ja-lokatorzy-odetchnlizdjcia
Choć panie mieszkania opuściły, ich byłym bywalcom trudno wykasować z pamięci adres Szadkowska 29. Przenieśli się teraz w ciepłe dni na podwórko pod 29-tym oraz na tyły okolicznych sklepów. A tych w promieniu 300 metrów jest aż pięć! Z alkoholem sprzedawanym do późnych godzin nocnych, a w jednym nawet całą dobę. To bynajmniej nie sprzyja abstynencji. Tanie wina, piwa i "małpki" mają wzięcie. A że amatorzy trunków nie mają już schronienia u wspomnianych sióstr, bez żadnych ceregieli spożywają alkohol pod przysłowiową chmurką. Często są agresywni, wulgarni. To też powód do interwencji policji. Ostatnio dwóch pijanych mężczyzn po powzięciu informacji, że rozłożyli się na tyłach warzywniaka, przyłapał patrol policji. Dzielnicowy Krystian Wójcik nie krył, że z jednym z mężczyzn kontakt był wyjątkowo ograniczony.
- Można powiedzieć, że miał już pijackie omany. Krzyczał, rozmawiał z kimś, kogo nie było - mówi policjant.
Obaj panowie zostali ukarani za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym mandatami w wysokości 100 zł. Jeden z nich dodatkowo za obrażanie funkcjonariuszy dostał drugie tyle.
Sąsiedzi wspomnianych sklepów załamują jednak ręce. Nie zawsze bowiem policja zdąży przyjechać na czas. A i mandaty jakoś pijaków nie odstraszają. Tyły warzywniaka, chemicznego i pobliskiego sklepu żelaznego mają już niemal utwardzone jak bruk podłoże. To efekt wyrzucanych tam kapsli i nakrętek od wina. Właściciel warzywniaka, Jan Łacwik, aby zadbać o porządek wokół budynku ustawił dwa dodatkowe wiadra. Jak mówi, rano puste, wieczorem są już pełne butelek.
- Nie mamy wpływu na zachowanie osób spożywających alkohol. Przeganiamy je, powiadamiamy policję, ale na niewiele się to zdaje. Piją za naszym sklepem, bo ich nie widać od strony głównej ulicy, ale często alkohol kupują gdzie indziej - rozkłada ręce handlowiec.
Mika S