Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności DANIEL CH., ZDUŃSKOWOLANIN, ZABÓJCA DWOJGA PRZYJACIÓŁ W ŁÓDZKICH LOFTACH SKAZANY NA 25 LAT. BALANGA Z NARKOTYKAMI ZAKOŃCZYŁA SIĘ TRAGEDIĄ

DANIEL CH., ZDUŃSKOWOLANIN, ZABÓJCA DWOJGA PRZYJACIÓŁ W ŁÓDZKICH LOFTACH SKAZANY NA 25 LAT. BALANGA Z NARKOTYKAMI ZAKOŃCZYŁA SIĘ TRAGEDIĄ

Ta jatka miała miejsce w Łodzi. W nocy z 14 na 15 stycznia 2023 roku! Wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami łódzkiej kamienicy, ale i zduńskowolanami, kiedy na jaw wyszły szczegóły tej zbrodni. Korytarz i winda prestiżowego apartamentowca przy ulicy Tymienieckiego spłynęły krwią.Jak podają dziennikarze z portalu fakt.pl . Sąd nie miał litości dla Daniela Ch., oprawcy Marty i Piotra. Zafundował mu teraz życie na 25 lat. Życie za kratkami. W miniony piątek, 22 marca dziennikarze fakt.pl Marek Juśkiwiecz i Monika Marczyńska byli obecni podczas ogłaszania wyroku w sprawie, która wstrząsnęła nie tylko Łodzią, ale i Zduńską Wolą. Bowiem zabójca, jak i jego dwie ofiary to zduńskowolanie.

 

 

 

Do krwawej jatki doszło 15 stycznia 2023 r. — Zobaczyłam, że wysoki mężczyzna przebiegł do schodów, a apartament naprzeciw jest otwarty — zeznała przed sądem lokatorka z apartamentu na drugim piętrze. Drzwi były uchylone, a przed nimi leżał nieprzytomny mężczyzna. Obok na ścianie widać było plamę krwi. — Pomyślałam, że za tymi drzwiami musiało się wydarzyć coś strasznego. Wtedy usłyszałam jęk. Piętro niżej w kałuży krwi leżała kobieta. Widać było, że konała.

Kobieta dzwoniła po pogotowie. To samo robił jej partner. Później policjantom i ratownikom pogotowia pomagali dotrzeć na miejsce zbrodni skomplikowanym systemem korytarzy w loftach.

Zbrodnia w loftach. Beztroski wieczór zmienił w jatkę

Dwa dni wcześniej trójka przyjaciół zaczęła na Książęcym Młynie beztroski wieczór. Zarówno sprawca, jak i ofiary Piotr D. (†34 l.) i Marta W. (†30 l.) pochodzili ze Zduńskiej Woli. Do Łodzi, gdzie Daniel wynajął loft, przyjechali w piątek 13 stycznia. Kupili alkohol. Mieli też narkotyki.


— Śmialiśmy się, puszczaliśmy muzykę, piliśmy alkohol. Czas nam mijał — zeznawał przed sądem oskarżony. — Namówili mnie, żebym też wziął kryształki, które miał Piotrek. Zacząłem się dziwnie czuć. Spojrzałem na zegarek. Była godzina 3.03 nad ranem. Piotrek grał na telefonie, Marta siedziała na łóżku. Kolory wokół mnie zrobiły się wyraziste i ostre. Zobaczyłem potwory. Demony. Były brzydkie. Usłyszałem też głosy. Wychodziły z telefonu Piotra. — "Walcz! Walcz! Weź miecz w rękę! To jest twoja ostatnia szansa!". Wokół mnie zrobiło się czerwono. Wtedy chyba wziąłem nóż — relacjonował Daniel C.

Co się działo później, oskarżony nie wie. Jak przez sen pamięta tylko migawki z ostatnich godzin — jakieś ruiny, boisko, kościół...

Przed demonami chciał się skryć w kościele

— Uciekałem — mówi. — Biegłem przez jakieś ruiny, później przez boisko, dotarłem do kościoła. Pamiętałem, że tam jest kościół. Celowo tam biegłem. Chciałem porozmawiać z księdzem — wyjaśniał Daniel C.

Właśnie przed kościołem oddalonym o kilkaset metrów od loftów Daniel C. został zatrzymany. Umazany krwią dobijał się do świątyni. Szybko skojarzono, że może mieć związek ze zbrodnią. Trafił do szpitala na detoks, a później do prokuratury. Usłyszał zarzut podwójnego morderstwa.

Miejsce podwójnej zbrodni w loftach w Łodzi wyglądało jak z najgorszego koszmaru — wszędzie była krew. Przed drzwiami brunatna kałuża, zakrwawiona klamka, krwawy ślad na ścianie i najbardziej tragiczne — ciągnący się po podłodze krwawy ślad od pokoju nr 26 aż do windy.

Zanim straciła przytomność, wyszeptała: kolega

Skala tragedii była porażająca: przebita komora serca, kilkanaście ran kłutych i ciętych, duża utrata krwi — to obrażenia Piotra D. Marta W. miała kilkadziesiąt ran od noża. Od przodu i od tyłu, przebity żołądek i wątrobę. Zanim straciła przytomność, na pytanie, kto to zrobił, odpowiedziała krótko: — Kolega. Wyszeptała jeszcze tylko swoje imię — Marta.



Prokuratura oskarżyła Daniela C. o to, że zadał kilkanaście ciosów nożem Piotrowi D. i kilkadziesiąt ciosów Marcie W. Przed sądem w Łodzi Daniel C. przyznał się do winy, chociaż stwierdził, że nie pamięta momentu ataku ani niczego, co działo się od chwili, kiedy wziął narkotyki, a jego głowę "opanowały duchy". — To byli moi przyjaciele. Przykro mi, że to się stało — mówił i przeprosił rodziny swoich ofiar.

Sędzia Marcin Masłowski uznał, że Daniel C. bagatelizował przyjmowanie przez siebie środków odurzających. – Zażywając je, godził się na konsekwencje tego czynu – uznał uzależnienie od narkotyków oskarżonego sędzia. – Zakończył życie dwóch młodych osób i na 25 lat zamknął swoje życie – stwierdził, wydając wyrok. Krwawy ślad buta, który zostawił oskarżony, jednoznacznie świadczy o tym, że był on ostatnią osobą opuszczającą to mieszkanie.

 

KaMi S
źródło: fakt.pl

O tej zbrodni informowaliśmy obszernie na siewie.tv na: -->







FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u