proces 35-letniego Daniela Ch. Mężczyzna oskarżony jest o podwójne zabójstwo swoich bliskich znajomych w loftach przy Tymienieckiego
W poniedziałek, 16 stycznia w Prokuraturze Rejonowej Łódź – Widzew zatrzymany 35 - latek usłyszał zarzuty, dotyczące zabójstw dwóch osób. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Jeszcze nie wiadomo, dlaczego 35-latek zamordował swoich znajomych. Wcześniej przez kilka godzin wszyscy razem hucznie imprezowali. Być może przyczyną był nadmiar spożytego alkoholu połączony z narkotykami? A te, śledczy znaleźli w zabezpieczonym mieszkaniu w łódzkim apartamentowcu.
- Przed godziną 14 (w sobotę, 14 stycznia - przyp. red.) w trójkę samochodem kobiety przyjechali na ulicę Tymienieckiego, zajmując wynajęty na jedną dobę lokal. Od tego czasu praktycznie cały czas tam pozostawali. Jedynie po godzinie pierwszej w nocy, mężczyźni udali się na pobliską stację benzynową, gdzie zakupili piwo, a następnie wrócili - relacjonuje Krzysztof Kopania. Do masakry doszło w mieszkaniu na II piętrze w budynku przy Tymienieckiego w Łodzi. W niedzielę ok. godz. 4 nad ranem ktoś zauważył leżące w kałuży krwi ciało mężczyzny/. Mowa 34-latku, Piotrze D.. Leżało niedaleko od drzwi do wynajętego przez Ch. apartamentu. Wezwani na miejsce ratownicy już nie mogli rannemu pomóc. Okazało się, że na parterze apartamentowca leżała zakrwawiona kobieta. Ślady wskazywały, że mimo licznych ciosem noża zdołała doczołgać się do windy i zjechać na dół w poszukiwaniu ratunku. Jeszcze żyła, kiedy odnaleźli ją ratownicy, ale mimo reanimacji nie udało się jej uratować. Obie ofiary otrzymały wiele ciosów nożem.
Daniel Ch. przed sądem przyznał się do zabójstwa, ale - jak zaznaczył - nie pamięta, jak do niego doszło.
- Bardzo żałuję, że doszło do tego czynu z moim udziałem. Bardzo chciałem przeprosić rodzinę pokrzywdzonych i prosić ich o wybaczenie i zadośćuczynienie. Piotr z Martą byli mi bardzo bliscy w związku z czym jest mi też bardzo ciężko i jest to dla mnie duży stres. Jest mi przykro z powodu tego, co się stało. Nie myślałem, że kiedykolwiek spotka mnie taka sytuacja. Jak widać chwila zabawy może przerodzić się w tragedię. Człowiek nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego, co może mu się w życiu przytrafić
Wyjaśnił, że na pomysł zorganizowania imprezy w Łodzi wpadł wspólnie z Piotrem. Martę spotkali przypadkiem i zabrali ją ze sobą. Pierwszą noc spędzili w aucie, w którym pili piwa, a Piotr z Martą mieli zażywać narkotyki. W sobotę postanowili wynająć mieszkanie w loftach przy ul. Tymienieckiego, by zostać w Łodzi do niedzieli. Około godz. 14.00 wszyscy mieli zażyć narkotyki tzw. kryształ, który w formie "kresek" wciągnęli do nosa. Jak mówił oskarżony, namówili go do tego znajomi.
- Zrobiłem się pobudzony. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, puszczaliśmy muzykę. Piliśmy alkohol. Czas mijał i miedzy 20 a 22 znów zażyłem kryształ. Piotrek dał mi kryształek i ja go połknąłem – przyznał.
Dodał, że sam zażył kryształ po raz pierwszy w życiu z Piotrem dwa tygodnie przed tragedią. Wcześniej miał palić marihuanę oraz spożywać grzyby halucynogenne. Dalej, opisując noc zabójstwa, zaznaczył, że od tej pory nie pił już alkoholu, ponieważ miał być następnego dnia kierowcą. Wyjaśnił, że ok godz. 1.00 między nim, a Piotrem i Martą zaczęły się jakieś "dziwne rozmowy". Wydawało mu się, że zaczęli się z niego śmiać, Marta miała mówić mu, żeby wyskoczył przez okno, a z kolei Piotr – według relacji oskarżonego – zrobił się dziwnie agresywny i mówił, że go zabije. Razem z kolegą po godz. 1 w nocy udali się na pobliską stację, gdzie zakupili kolejne butelki piwa.
Gdzieś ok. godziny 3.00 zacząłem czuć się mocno pobudzony, słyszałem głosy, które głównie wychodziły z telefonu Piotrka. Zacząłem czuć brak kontroli. Potem już nie pamiętam niczego. Tylko jakieś urywki z miasta. Boisko, kościół, szpital. Świadomość mi powoli wracała, ale na policji mówiłem jeszcze jakieś głupoty. Miałem halucynacje, demony mówiły do mnie, że muszę je zabić, że muszę z nimi walczyć
Przyznał, że podjął walkę z demonami, ale nie jest w stanie powiedzieć, jak to wyglądało.
- To wszystko działo się w mojej głowie, to było jakby ktoś mi film puszczał – przekonywał.
Mężczyźnie przedstawione zostały zarzuty, dotyczące popełnienia dwóch zbrodni zabójstwa. Podczas przesłuchań przyznał się do ich popełnienia. Wyjaśnił, że nie pamięta samego momentu ataku. Mówił też, że 34-latek był jego bliskim przyjacielem i nie wyobrażał sobie, by mógł go skrzywdzić.
W toku śledztwa oskarżony poddany został badaniom sądowo-psychiatrycznym, a następnie miesięcznej obserwacji i wielokrotnym szczegółowym badaniom specjalistycznym. Efektem prac biegłych jest stwierdzenie, że podejrzany dopuścił się zarzuconych mu zbrodni w stanie ostrego zespołu omamowo-urojeniowego, który był konsekwencją zażycia alkoholu i substancji psychoaktywnych.
- Faktycznie zatem działał w stanie wyłączonej poczytalności. Uwzględniając jednak, że sam świadomie się w stan taki wprowadził, może ponosić odpowiedzialność karną. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności" - zaznaczył rzecznik łódzkiej prokuratury.
Podobne:
https://www.siewie.tv/artykuly/aktualnosci/16375-zabojca-znajomych-25-letni-damian-ch-ze-zduskiej-woli-w-areszcie
Opr. J.W.
źródło: siewie.tv
TVP ŁÓDŹ