Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Felietony Karuzela

Karuzela

FELIETON_prowincjonalnyJeszcze nie opadł kurz i emocje po wyborach samorządowych, a już zaczęła się porządnie kręcić karuzela pomysłów - kogo, skąd i dlaczego należy wyrzucić, bo w kolejce na stanowiska czeka sporo „krewnych i znajomych królika”. Niektórych usunęła 16 listopada kartka wyborcza wrzucona do urny przez mieszkańców, inni powoli pakują swoje klamoty i czyszczą biurka. Ale jak mawiał pewien wiejski filozof – co ma początek, musi mieć i koniec.

 

Najbardziej poobijani w tegorocznych wyborach zostali Państwo Walczakowie – Jacek już nie jest prezydentem, Beata nie została radną. Wprawdzie były prezydent „załapał się” do rady powiatu, ale ślubowania nie złożył. Mówią, że celowo, bo czyha na mandat po nowym prezydencie w okręgu 11, który to mandat wygasa samoistnie. Na ten mandat czeka zresztą wielu innych amatorów, bowiem muszą się tu odbyć nowe wybory w czasie trzech miesięcy. A pani Beata? Ponoć ma się pożegnać ze stanowiskiem w Urzędzie Gminy Sieradz. Rany liże także pewnie były już starosta Krasiński, mistrz niewybieralności niemal we wszystkich wyborach. Prawdopodobnie jedne wybory jednak wygrał. Było to dosyć dawno gdy został wybrany na sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej w Sieradzkim Kombinacie Budowlanym...

Innym wielkim przegranym jest niewątpliwie były już wiceprezydent Cezary Szydło. Teraz nie ma już chyba w Sieradzu partii, do której mógłby się zapisać. Chyba że sam stworzy nową o nazwie „Miłośnicy Kawusi”. A mówiłem niejednokrotnie – mniej biegania po Rynku, mniej gadania przez telefon komórkowy, a więcej pracy organicznej. W ubiegłym tygodniu funkcjonowała informacja, że Cezary ma zostać prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji. No nie daj Boże. Bo czego by nie dotknął, na pewno nie zamieni się w złoto. Mało prawdopodobny jest też jego powrót do PEC-u, gdzie był urlopowany dla działalności politycznej. A swoją drogą, dni prezesa MPK są na pewno policzone. Wszak to dziecko prezydenta Walczaka. Dzieckiem Walczaka jest również prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego Paweł Kurzawski toczący wojnę ze związkowcem wszech czasów Mirosławem Owczarkiem. Owczarek ma w lewej kieszeni garnituru całą listę osób, które bezwzględnie trzeba wymienić na swoich - w myśl zasady BMW. Czyli bierny, mierny ale wierny. Tym bardziej prezesa PK trzeba „wystrzelić w kosmos” za to, że w czasie kampanii prezydenckiej był nadwornym fotografem Walczaka.

No to idę dalej. PEC czyli Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej. Według działaczy najważniejszego związku zawodowego obecny prezes na to stanowisko się zupełnie nie nadaje, chociaż Waldemar Czarnecki sprawnie kierował przedsiębiorstwem od więcej niż dwunastu lat. Ale był dawno, dawno temu w partii i to dzisiaj dyskwalifikuje prezesa mimo kompetencji. Chyba przyjdzie prezesowi Czarneckiemu zadowolić się paleniem w kominku swojego małego domku na obrzeżach Sieradza. Tym bardziej, że chrapkę na to stanowisko ma wiele osób. Te, które w przeszłości zajmowały się sprzedażą węgla, jak i te, które dzisiaj w swoich piecach domowych palą ekogroszkiem, ale i te, które bardzo chcą sprawdzić się teraz w energetyce. Drżyj Sieradzka Spółdzielnio Mieszkaniowa, bo nagle w środku zimy ciepła zabraknie i każdy lokator będzie musiał wstawić do swojego mieszkania kozę, czyli inaczej mówią kanonkę. Będzie jak na Ukrainie – z każdego okna wystawać ma dymiąca rura lokalnego ogrzewania. No i wodociągi. Tu sprawa trudniejsza, chociaż nie ma takiego wagonika, którego nie da się odczepić. Więc i prezes MPWiK Krzysztof Grabowski nie może być pewien dnia jutrzejszego. Tym bardziej, że woda i ścieki drogawe nieco i nie wiadomo czy jest to drożyzna uzasadniona? W najmniejszej spółce miasta czyli Zakładzie Ochrony Mienia też niepewność wielka. Ponoć prezes Janusz Ratajczyk już spakowany. I chociaż spółka mała, i tu nie brakuje chętnych na jej prezesowanie. Marzy o tym choćby mąż jednej z radnych powiatowych. A i pewnie inni chętni też by się znaleźli.

Łzy ocierają również doradcy prezydenta Walczaka. Nie sądzę bowiem, by prezydent Osiewała chciał słuchać dobrych rad byłej dziennikarki i zduńskowolskiego doradcy. Nigdy nie mogłem się dowiedzieć, w czym to doradzali Walczakowi i za co brali wcale niemałe pieniądze. Ale jak mówił sławny Lajzorek Rojsztwaniec – jak zwalniają, znaczy będą przyjmować nowych.

W Sieradzu tort do dzielenia mały, a chętnych dużo. No, są jeszcze radny nadzorcze wszystkich spółek i inne pomniejsze synekury. Rady nadzorcze – jestem głęboko przekonany – wszystkie do wymiany. Zresztą zastanawiałem się niejednokrotnie, po co w miejskich spółkach rady nadzorcze? Co tak naprawdę nadzorują obciążając jedynie budżety w sumie niewielkich miejskich przedsiębiorstw. Ale parę osób można zawsze zadowolić takim niewinnym nadzorowaniem. Giełda pomysłów trwa, karuzela się kręci. Nie jest sztuką zwolnić jednych, a w ich miejsce przyjąć drugich. Byle ci nowi byli lepsi, bardziej pracowici i bardziej kompetentni. Życzmy sobie tego! Ale, pożyjemy – zobaczymy...

(zyg)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u