Reklama
menuvideotvomenuartykulymenugaleriamenulogo2menureklamaonasmenu 20lat
Strona główna Artykuły Aktualności Z EXTRA Tygodnika do siewie.tv - Niby życie

Z EXTRA Tygodnika do siewie.tv - Niby życie

KubiakowieRodzinkaKubiakowDSC_5207Anna i Mariusz prowadzili normalne, spokojne życie. Połączyli swoją pracę z życiową pasją. Dzięki ich miłości na świat przyszły cztery córeczki. Życie młodego małżeństwa zmieniło się w jednej chwili. Mariusz, znany także jako DJ Yorkside, w wieku 30 dostał wylewu krwi do mostu mózgu. Od tej pory, jak mówi pani Anna, prowadzą „niby życie”. - Inaczej nie można tego nazwać, ponieważ jest to ciągła walka o zdrowie, powtarzanie stałego schematu. Nie tak to miało być... – dodaje żona Mariusza.

 

 

Kiedyś było normalnie

Mariusz od młodzieńczych lat pasjonował się „didżejką” - grał drum'n'bass. Pasja przerodziła się także w formę zarobku. Otworzył firmę, grał na imprezach, handlował sprzętem nagłośnieniowym i oświetleniowym. Wszystko było organizowane tak, aby mógł spędzać jak najwięcej czasu z rodziną. - Można było powiedzieć, że nasze życie to była sielanka. Mąż, żona, trzy córeczki, na święta wielkanocne potwierdziły się moje przeczucia, że znów jestem w ciąży. Całe nasze szczęście skończyło się jednak 29 lipca 2011 roku – pisze na swoim blogu Anna.

29 lipca 2011

Dzień zapowiadał się spokojnie. Środek lata, piękna pogoda. - Był to normalny dzień, jak każdy inny. Moja ciąża przebiegała bez problemu, czułam się dobrze, więc wybraliśmy się na rodzinną wycieczkę. Od rana do godzin popołudniowych jeździliśmy po lesie, bawiliśmy się z dziewczynkami. Nic nie zapowiadało tego, co stało się później – opowiada Anna Kubiak. Po zabawie rodzina Kubiaków wróciła do domu, ponieważ Mariusz miał pomóc koledze. Tak też się stało, pojechał... Po pewnym czasie żona zadzwoniła do niego, aby dowiedzieć się, o której wróci. Nie odbierał, więc zadzwoniła drugi, a potem trzeci raz. - Zaczęłam się niepokoić, ponieważ nawet jeśli nie odbierał, oddzwaniał po chwili – wspomina żona Mariusza. Po kilku minutach pod domem pojawił się samochód Mariusza. Niestety, jego w nim nie było. Anna dowiedziała się, że zabrało go pogotowie. Później okazało się, że Mariusz dostał wylewu krwi do mostu mózgu. Jest to miejsce niedostępne dla chirurgów. Znajduje się tam m.in. ośrodek odpowiedzialny za układ krążenia.

Rehabilitacja trwa

Przez ponad trzy miesiące Mariusz przebywał na oddziale intensywnej terapii. - Lekarze nie dawali mojemu mężowi szans na przeżycie. Jednak mylili się, ponieważ stan zaczął się stabilizować – wspomina Anna Kubiak. W międzyczasie nie brakowało przykrych przygód. Nawet, kiedy Anna mówiła lekarzom, że ma kontakt z mężem, twierdzili, że ona widzi to, co chce widzieć. Po długich namowach udało się przekonać lekarzy i rehabilitacja doszła do skutku. 10 listopada 2011 roku Mariusza przeniesiono do szpitala w Tarnowskich Górach. 29 lutego 2012 roku wrócił do domu.

Od końca lutego 2012 roku Mariusz rehabilituje się w domu. Początkowo ćwiczenia z rehabilitantami – Krzysztofem Komisarkiem i Anną Kulawiecką odbywały się każdego dnia. Teraz spotyka się z nimi dwa lub trzy razy w tygodniu. Poza tym sam ćwiczy każdego dnia - Ostatnio udało nam się zakupić sprzęt do jak to nazywamy „tortur”, więc z tym jak na razie nie ma problemu. Jednak cały czas nie jest dobrze, ponieważ nie mogę podjąć pracy ze względu na Mariusza i nasze cztery córeczki - mówi Anna. Obecnie Mariusz dalej uzależniony jest od innych osób. Mówi, jednak jego mowa ze względu na paraliż prawej strony twarzy jest niewyraźna. Anna musi pomagać mu w najprostszych czynnościach, nawet takich jak jedzenie, czy picie. Tacie pomagają także córeczki.

Niby życie

Życie, jakie obecnie prowadzą Anna często określa „niby życiem”. - Normalne życie jest wtedy, kiedy idziesz do pracy i zarabiasz na trzymanie rodziny. Możesz wyjść z dziećmi i mężem na spacer unikając dziwnych spojrzeń. U nas każdy dzień wygląda tak samo. Codziennie ćwiczenia i przygotowania z nimi związane - mówi ze łzami w oczach żona Mariusza. - Powiem szczerze, że był taki etap, kiedy miałam pretensje do Boga, że dał mi szczęście jakim są nasze 4 córeczki... a później zabrał męża. A teraz? Każdy kolejny dzień jest walką – dodaje. Rodzina Kubiaków stara się walczyć. Jedną z najlepszy form zabawy i jednocześnie terapii Mariusza jest moment, w którym zasiada do konsoli Djskiej. Małe radości przynoszą efekty sukcesywnej rehabilitacji. Postępy nie są ogromne, jednak są zauważalne, dzięki czemu jest nadzieja na poprawę.

Jak pomóc rodzinie Kubiaków?

Mariusz jest pod opieką Fundacji Księdza Orione „Czyńmy Dobro”. Można na niego przekazać 1 proc. podatku dochodowego (Fundacja Księdza Orione „Czyńmy dobro” KRS: 0000282796 z dopiskiem „Mariusz”). - „Jeden procent” jest dla nas sposobem przetrwaniem na co dzień. Mówi się, ze nie jest to dużo, ale tak się tylko mówi. W końcu jeśli wiele osób przekaże swoje i tak już wydane pieniądze na jeden cel, może zrobić się z tego duża kwota. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak może pomóc komuś przekazując nawet tą symboliczną kwotę – mówi Anna Kubiak. Dla Mariusza można też dokonywać wpłat na konto na konto Fundacji Księdza Orione (nr konta: 53 1240 1053 1111 0010 4040 4926 z dopiskiem „Mariusz”). Anna prowadzi bloga swojej rodziny, na którym można na bieżąco śledzić jak wygląda ich życie: www.yorkside.blox.pl.

(MP)

FORM_HEADER

FORM_CAPTCHA
FORM_CAPTCHA_REFRESH

Reklama

Najnowsze

Top 10 (ostatnie 30 dni)

Reklama

Zaloguj

Reklama
Reklama

 

partnerzybar2

tubadzin150wartmilk150

 
 
stat4u